04 lutego 2020

Jak rozpętałem...

Zerkając w ekran telewizora mruczący o teorii klonowania przełknął cytrynową galaretkę.
- Wszyscy napadali na Polskę, bo wychodzili z założenia, że my to lubimy - podrapał się z chrzęstem w świeżo zakupioną przez matkę patriotyczną koszulkę z Enigmą (za moment za małą, nie przywykłam do jego szalonego rozrostu i za chwilę będę miała patriotyczną koszulkę z Enigmą).
- Takie - "napadnijmy ich, a oni nam zaraz zrobią ruch oporu i jak jeden staną się partyzantami" - skończył lokując głowę na moim ramieniu i bez reszty oddając się galaretce.
# historyk #bycie # partyzantem #objawem #miłości #do #bycia #okupowanym

08 stycznia 2020

Geralt z Riwii

- Powiem Ci, że piosenka Jaskra całkiem fajna jest - zaintonował na właściwą nutę dziedzic dłubiąc we flakach figurki kolekcjonerskiej postaci z niesprecyzowanej galaktyki.
- Po polsku też znalazłem - dodał niedbale półgębkiem.
- Sceny seksu obejrzałem - cedził informacje falami z równą obojętnością - W Internecie można znaleźć wszystko. Szału nie ma...

Już zamykają za edukację seksualną? Etap omawiania wszędobylskich w Wieśku cyckuf rozpoczęty - nie wiem, czy szukać nieletniemu opieki.

07 listopada 2019

Ciekawość - pierwszy stopień do piekła?

Zupełnie nie pamiętam kontekstu naszego wczorajszego wieczornego tulenia się przedsnowego. Przed ostatnim danego dnia całusem w nos zawsze coś tam nam się przypomni do omówienia.
(...)
- Czasem bywa ciężko w życiu, bardzo ciężko i wydaje się, że człowiek sobie nie poradzi.
- Ty sobie poradziłaś. 
- Ja wierzę, że coś zawsze jest za zakrętem i napędza mnie ciekawość. Tak jest lepiej. Można ze sobą skończyć, ale jeśli nic więcej nie ma i jest tylko to tutaj? Szkoda marnować szanse.
- A jest tylko to tutaj?
- Mam nadzieję, że nie - zadumałam się - większość wyznań w to wierzy.
- Bezpieczniej działać, jakby było. Ale miło wierzyć, że nie - zadumał się także

06 listopada 2019

Neologizmy rodzinne

- Mamooo - drze się standardowo z łazienki tonem wymagającym reakcji natentychmiastowej, bo inaczej będzie trwał w bezruchu w oczekiwaniu dowolny czas (sprawdzałam, dobiłam do godziny przez którą skutecznie łazienkę blokował).
- Słucham - sroce spod ogona nie wypadłam, też się drę.
- Który ręcznik jest do włosów?  [od wieków w tym samym miejscu wisi, co by zniwelować takie pytania - przyp.aut.]
- Ten po środku, ten co zwykle [a nie mówiłam? - przyp.aut.]
- Łoj. To zostaniesz penisiorożcem.
[Ręcznik "dolny" wisi obok... też od zawsze... Wytarł "dół" tym do włosów... wyrośnie mi pypeć na czole... - przyp.aut.]

05 listopada 2019

Rzórafiufka

Wieczór wtorkowy wyjątkowo wolny, bo się Matce Gestapo wyłączył stały pokrzyk, bo oklapła po zdaniu sobie sprawy z tego, że transport nowej pralki ustawiła klikiem na przyszły wtorek jednak, nie na ten teraz (żeby życie było wieczną przygodą wystarczy być Matką Gestapo, jest w tym zakresie niezniszczalna), obiad zjedzony, cisza, spokój. Matka pukła w smsy.
- O, o czym rozmawiacie? 
- Te, bez żurawiów w cudzą korespondencję. Spadufka.
- Oj tam, oj tam - chichotnął dziedzic - to o czym? - usiłował odcisnąć czoło na ekranie.
- O seksie - wypaliła matka licząc na naturalną odrazę i zanik zainteresowania.
- O, temat w sam raz dla nastolatka - to się przeliczyła...
- Bosze. To o mojej pupie akurat - próbowała usilnie zbić z tropu zainteresowanego.
- To też mogę. Jest duża... - niefrasobliwość zadźwięczała pod sufitem.
A matce prawa brew zarysowała potylicę. I straciła argumenty.
Tym razem.
#onmiugotujemózg
#umarnęzjegospostrzeżeniami
#bojęsięznimrozmawiać

23 września 2019

Ad astra

Astronomia poziom mistrzowski.
- Asteroida się zbliża - zakomunikowała matka znad schabowego.
- Tak, tak, wspominałaś. Za 150 lat na potencjalnym kursie kolizyjnym...
- Jutro...
- Że co?! 
- Dokładnie w nocy będzie najbliżej. Niekoniecznie kolizyjnie, ale blisko. Ledwie 4 miliony kilometrów.
- Bosze, nie wierzę. Serio? - spojrzał zmęczonym wzrokiem. - Ja z Tobą kiedyś zawału dostanę.
- Galopującego. A nie, to ja. Ale taki "Bóg Chaosu" minie Ziemię w 2029. Co do jego wizyty w 2036 już nie ma pewności, czy nie będzie kolizyjnym - parła matka z lubością. 
- Możesz jaśniej. Nie to, że się nie boję, ale próbuję się uspokoić.
- Przy pierwszej wizycie może się wybić z toru. Ale spokojnie. To jeszcze od groma czasu. 
- Jakie "od groma"?! Przecież ja wtedy jeszcze będę żył!!! Kobieto!!!
- Ja Ci powiem, że nawet wolałabym być po tej pierdykniętej stronie. - matka wykazywała daleko idące braki w empatii.
- Ciebie pogrzało?! Dlaczego?!
- Uderzenie wyrzuci w atmosferę tony ziemi. Zablokują promienie słoneczne i zamarzniemy. Szalenie nie lubię zimna.
- Jesu. Masakra. Jak ja, jako jedyny mężczyzna w tym domu mam Cię bronić, jak Ty masz takie idiotyczne podejście do tematu? Nie interesują mnie, przyznam kolejne pokolenia. - sapnął w zapędzeniu.
- U, a dzieci? Możesz mieć dzieci. - Trzeźwo zauważyła matka.
- To zginą i przygarnę je w piekle. - Zamyślił się na moment - Jakim ja jestem złym człowiekiem!!!
Lubię, kiedy pokrzykuje tym swoim tymczasowym dyszkantem. Mutacja rządzi.