10 października 2011

997



Ze wspomnień terrorysty ze specjalnymi pozdrowieniami dla czytających policjantów

- Wiesz, dziś byli w przedszkolu panowie policjanci i mieli krew w radiowozie [skąd owo dziecko wie, że tenże samochód to radiowóz, to ja pojęcia nie mam - przyp. aut.], więc powiedziałem panu policjantowi, że ma krew, a on pomyślał i powiedział, że prowadzili takiego bardzo złego pana i jemu krew leciała z noska. Zły to musiał być pan, wiesz. A i widziałem ich telefon, śmieszny. Wyglądał jak czołg, bo miał...hmmm....
- Antenkę.
- Antenkę, tak.
- To takie radio było. Krótkofalówka się nazywa.
- Radio, no.


Hitlerjugend przejawiał skłonności intelektualnie terrorystyczne od lat najmłodszych. Do dziś pamiętam tę rozmowę, a wcześniej rozmowę z panią przedszkolanką, jak to Całodobowy zmonopolizował całą pogadankę rozkładając pracę policjanta na czynniki pierwsze i interesując się elementami, którymi z założenia miał się nie interesować, jak broń, kajdanki, sposoby prowadzenia przesłuchań i formy stosowanego przymusu, bo co jeśli zły pan nie chce. Do dziś też szczerze współczuję panom policjantom, którzy musieli prawdę dostosować do wieku adwersarza i jego poziomu dociekliwości.