28 października 2013

Mamuty w Egipcie



Do domu naszego wkraczają czasem radykalne zmiany, mocne cięcia. Kolejna podstawa do dialogu.

- Wyglądasz jak Kleopatra.
- Dziękuję. To miłe. Kleopatra skądinąd była uznawana za piękną kobietę.
- ... I jak ciocia Marta ...
- Czyli obie dziękujemy za porównanie.
- Tylko ciocia wygląda, jak Kleopatra - Maniek...
- ... hm, że jest...
- W bajce użyte są dosyć nieładne słowa. Ja bym powiedział - puszysta.

26 października 2013

Babciu, Dziadku coś Wam dam. Jedno serce, które mam. - dziecinny wierszyk



Wieczorne rozmowy odbywają się czasem z powodów rozlicznych drogą telefoniczną za pośrednictwem wyekspediowanych osób dorosłych. Tak było i tym razem.

- Hej Wam i jak się wszyscy czują?
- Miód malina
- odpowiedział dziadek
- Pigułę młody dostał?
- Dostałem
- z tła pruje ryjca "młody"
- Grzeczny jest?
- Dzień piżamkowy sobie urządził
(to może znaczyć zarówno, że jest, jak i że nie jest, ale wolałam przyjąć wersję pozytywną).
- Katar ma? (informacja istotna szpitalnie)
- Mam - pruje tło.
- Nie ma - w tym samym czasie oznajmia babcia, też w tle.
- Jak nie mam? Mam - na dowód Terrorysta usiłuje, słyszę, wessać sobie mózg
- Babcia mówi, że nie masz - włączył się dziadek zawsze po stronie babci.
- Babcia się nie zna na katarze. - oznajmiło dziecko dobitnie.
Kilka sekund później w tle słyszę:
- Drap, drap babciu. Świetnie. Wyżej, wyżej. Prawy boczek, lewy...

Niepojętym sposobem dzieci nigdy nie osiągają tak spektakularnych wyników w owijaniu rodziców wokół palca, jak później pyskate wnusie. I choć płeć może oznaczać, że pyskacz wszedł w fazę młodocianego Adonisa, to w rzeczywistości dziadek jest dokładnie tak samo mięciutki wobec kolejnego nosiciela swojej krwi i nazwiska, jak babcia.

25 października 2013

Brunetki, blondynki, ja wszystkie was dziewczynki...



Ubieramy się. Szkoła czeka. Tym razem rodzicielka postanowiła założyć kieckę, się trafił okaz skomplikowany, bo z kapturem i w procesie walki z odzieniem i płaszczem, kaptur został wdziany.

- Ooooo, nooooo... ładnie, ładnie. Wyglądasz jak eMKa (dotąd mnie zastanawia, czy to komplement był – postać z kreskówki ta eMKa jest).
- A co? Lubisz takie dziewczyny... - się niezdrowo zainteresowała matka
- No weź! Ty nie jesteś kobietą!
- ... jak eMKa? Nie dałeś mi dokończyć.

- Blondynki lubię, przypominam.
- Jasne, jasne. Blondynki. Pytam tylko czy tak się ubierające, tak zachowujące... Zaraz, zaraz. Jak to nie jestem kobietą? Protestuję, kim jak kim, ale akurat kobietą to ja jestem.
- Mamo, nie jesteś kobietą dla mnie. Dla mnie jesteś mamą.


I nici z podobno tak popularnego "żenienia się" małych chłopców z mamami. Potwór plany matrymonialne ma tylko wobec wysokich, szczupłych blondynek. Szybko dorósł.

23 października 2013

Jak nie urok, to sraczka



Się Terroryście turnieje przypomniały sprzed lat bardzo, jak na długość jego życia, wielu. Przejścia dopadając podczas powrotu ze szkoły, usłyszałam dobiegające z dołu:
- Mamo! Kiedy pojedziemy do tego zamku, gdzie w katakumbach było disco?
Hmmmm - pomyślała matka usiłując rozwikłać zagadkę umiejscowienia tajemniczego obiektu, a dokopawszy się w pamięci czegoś na kształt spytała ostrożnie:
- Do Ostródy?
- Aha.
- Nie wiem, kiedy będzie tam kolejny turniej.

Młodzież jednak ostatniego zdania nie usłyszała wywijając chudym tyłkiem w rytm autorskiej piosenki (nawet rytmicznie i wywijał, i piał):
- Disco, disco, discoooo...♫♫♫
Powroty ze szkoły zawsze się wiążą z wybuchem niekontrolowanych emocji i zachowań. Chwilowy koniec "udręki".

A wieczorem słychać w słuchawce telefonu dociekającego arystokratę:
- Co tam dziś w szkole?
- Trochę byłem niegrzeczny, bo się leję.
- A dlaczego się bijesz?
- zakładana treść pytania.
- Cóż..., niektórzy mnie wkurzają, a niektórych ja wkurzam.

Tak to już jest, że jak nie sraczka, to przemarsz wojsk napoleońskich.

Nić życia jest mieszanym włóknem, dobro i zło przewijają się razem. - W.Szekspir



Terrorysta ogląda bajki, filmy, w gry gra z rzadka, przynajmniej w domu naszym z rzadka. Na tejże bazie wyrastają opowieści, spostrzeżenia i uwagi maści różnej. Tym razem na warsztat weszła popularna gra, prawdopodobnie z półki absolutnie 16+ (w tę w domu naszym nie gra na bank).

- Coś Ty, mamo wczoraj oglądała w nocy?
- Film o półaniołach walczących z demonami...
- Oho, ciekawie. I jak?
- Mnie się podobał. Możliwe, że spodobałby się i Tobie.
- Możliwe. A swoja drogą, wiesz, że marinsi też walczą z demonami?
- I wygrywają?
- Żartujesz? Oczywiście! Muszą, bo demony otwierają portal, wpuszczają więcej demonów, wysysają ludziom mózgi, zmieniają ich w marinsów chaosu, opanowują świat i rządzą nim po wsze czasy. I pozamiatane.
- Ale..., to oni walczą na etapie przed otwarciem portalu, czy już w tych wszech czasach? Bo...
- Jeszcze na etapie portalu. Jakby demony rządziły to masakra przecież.
- Zgadza się.
- To co? Wieczorem ten Twój film, mamo?

Podczas wieczornego seansu - główna bohaterka wkracza do przepastnej biblioteki w zamczysku, rzut oka kamery na pomieszczenie zapierające dech. 30 cm niżej słyszę cmoknięcie rozparte wygodnie na poduszkach:
- Noooo, to się nazywa wypasiona chata.

Coraz częściej się śmieję. To dobrze.

21 października 2013

Wam kury szczać prowadzać, a nie politykę robić. - J. Piłsudski



Polityka wkracza na bezpartyjne salony.

- Czekaj, czekaj, syn. Kartka wisi. Poczytamy. ... Yhm... Taaak. No okej, przyjmuje do wiadomości. Chodź.
- Co było napisane?
- Spotkanie z prezydentem Olsztyna będzie.
- A kto jest prezydentem Olsztyna?
- Piotr Grzymowicz.
- I to taki ktoś, kto założył miasto?
- Nie. To ktoś, kto tym miastem rządzi, zawiaduje, kieruje. Taki ktoś, pan, albo pani, wybierany przez mieszkańców w wyborach, żeby się miastem zajmował.
- U taty w mieście jest pani. I ona źle się zajmuje, podejmuje złe dla miasta decyzje.
- Tata opowiadał?
- Yhm.
- W Warszawie też jest pani i też część mieszkańców uważa, że podejmuje złe decyzje.
- Mamo.
- Tak.
- Nie idź na to spotkanie, dobrze?

 
Premiera to ja nie wychowam. Księdza też. Jest jeszcze szansa, że uratuje go ta inżynieria w NASA.