Popołudnie.
Za oknem popłuczyny śniegu.
Terrorysta pracowicie odrabia pracę domową dukając literki. W zasadzie idzie mu nad podziw dobrze to czytanie, w każdym razie lepiej niż pisanie, które usilnie stara się przeprowadzać we wszystkich możliwych kierunkach, a nawet lustrzanie, rzecz jasna litery kaligrafując prawą ręką lewostronnie czyli na odwrót i od dołu. Czytać też tak usiłuje dziwiąc się, że nie rozumiem co to „tsar”, po czym stwierdza: „Ach tak, wy czytacie inaczej – r-a-s-t” (sieć sklepów, nie wiem czy regionalna, w każdym razie tutejsza). Tym razem jednak nie w tym rzecz.
Druga osoba dramatu – matka, siedzi i myśli, biedząc się przeokrutnie nad sklejaniem słów i łączeniem zdań mamrocząc pod nosem. Co chwila zerka badawczo na futrzaka piąty raz moszczącego się na legowisku niegdyś będącym swetrem.
- Młodzieży, a jakbyśmy tak sobie wzięli inne zwierzątko?
Dziecko mi zamarło nad elementarzem.
- Jak inne?
- No inne, no. Nowe. Takie wiesz... inne.
- Oszalałaś? A co z Mańką?! [wspomniany futrzak – kot znaczy, kocica dokładniej]
- Jak co z nią?
- Przecież samochód ją może przejechać, jak ją wyrzucisz.
- Od razu samochód. Do schroniska byśmy oddali.
- Zgłupiałaś?! - święcie oburzone dziecko odwróciło się z trzaskiem – Ona ma imię! A zresztą kto tam będzie wiedział, że ona jest dziewczyną i nie lubi drapania po pupie?! Nie ma mowy. Nie chcę nawet słyszeć o takich pomysłach. Mańka zostaje i już! Jest tym no... członkiem rodziny. Jak noga.
* Matka nie postradała rozumu, dostała po prostu zadanie – napisać opowiadanie o odpowiedzialności za oswojenie, niecnie wciągnęła potomka w dyskusję i sprawdziła postrzeganie problemu.
** Co ciekawe rzeczony kot i rzeczone dziecko się wyłącznie tolerują. Kot dyskretnie pilnuje dziecka rzecz jasna udając wielkopańsko, że go ten pokurcz nie interesuje. Natomiast dziecko nie wygłaskuje szylkretowych kudełków oficjalnie ignorując istnienie sierściucha, kiedy matka nie patrzy podsuwając mu swój talerz z resztką mleka po śniadaniowych płatkach. A tu patrz. Mimo wszystko...
Za oknem popłuczyny śniegu.
Terrorysta pracowicie odrabia pracę domową dukając literki. W zasadzie idzie mu nad podziw dobrze to czytanie, w każdym razie lepiej niż pisanie, które usilnie stara się przeprowadzać we wszystkich możliwych kierunkach, a nawet lustrzanie, rzecz jasna litery kaligrafując prawą ręką lewostronnie czyli na odwrót i od dołu. Czytać też tak usiłuje dziwiąc się, że nie rozumiem co to „tsar”, po czym stwierdza: „Ach tak, wy czytacie inaczej – r-a-s-t” (sieć sklepów, nie wiem czy regionalna, w każdym razie tutejsza). Tym razem jednak nie w tym rzecz.
Druga osoba dramatu – matka, siedzi i myśli, biedząc się przeokrutnie nad sklejaniem słów i łączeniem zdań mamrocząc pod nosem. Co chwila zerka badawczo na futrzaka piąty raz moszczącego się na legowisku niegdyś będącym swetrem.
- Młodzieży, a jakbyśmy tak sobie wzięli inne zwierzątko?
Dziecko mi zamarło nad elementarzem.
- Jak inne?
- No inne, no. Nowe. Takie wiesz... inne.
- Oszalałaś? A co z Mańką?! [wspomniany futrzak – kot znaczy, kocica dokładniej]
- Jak co z nią?
- Przecież samochód ją może przejechać, jak ją wyrzucisz.
- Od razu samochód. Do schroniska byśmy oddali.
- Zgłupiałaś?! - święcie oburzone dziecko odwróciło się z trzaskiem – Ona ma imię! A zresztą kto tam będzie wiedział, że ona jest dziewczyną i nie lubi drapania po pupie?! Nie ma mowy. Nie chcę nawet słyszeć o takich pomysłach. Mańka zostaje i już! Jest tym no... członkiem rodziny. Jak noga.
* Matka nie postradała rozumu, dostała po prostu zadanie – napisać opowiadanie o odpowiedzialności za oswojenie, niecnie wciągnęła potomka w dyskusję i sprawdziła postrzeganie problemu.
** Co ciekawe rzeczony kot i rzeczone dziecko się wyłącznie tolerują. Kot dyskretnie pilnuje dziecka rzecz jasna udając wielkopańsko, że go ten pokurcz nie interesuje. Natomiast dziecko nie wygłaskuje szylkretowych kudełków oficjalnie ignorując istnienie sierściucha, kiedy matka nie patrzy podsuwając mu swój talerz z resztką mleka po śniadaniowych płatkach. A tu patrz. Mimo wszystko...
*** Tytuł właściwie powinien brzmieć "Jesteś odpowiedzialny za to,
co oswoiłeś" A. de Saint-Exupery