30 września 2013

Przychodzi baba do lekarza



Popołudniową godziną matka-gestapo zaznajamia rodowego pediatrę z listą ostatnio zdiagnozowanych terroryścinych przypadłości.
- Niemożliwe! Żartuje pani! Naprawdę? Ale... on nie ma objawów - wertując kartę - a my się  znamy od urodzenia, prawda?
- Yhm - przytaknął "uprzejmie" Terrorysta walcząc z bluzą.
- W sumie... wierzę. Ale przyznam się pani, że mnie najbardziej to fascynuje jego osobowość - przechodząc w szept. - On jest taki... dorosło-młodzieżowy. Fascynujące.
- Jasne, jasne - zaznaczył swoją obecność i "gumowe ucho" wydłubujący okulary z bluzy Terrorysta. 

A przy kolacji...
- Ma to jakieś witaminy? - przyglądając się ogórkowi konserwowemu.
- Podejrzewam, że niewiele.
Bezgłośne mlaśnięcie znaczyło, że coś nie gra.
- Ma to jakieś witaminy? - absolutny klon foniczny wcześniej zadanego pytania.
- A czy ja powiedziałam już, że raczej niewiele?

- A czy ja pytałem o ilość?
Śmiem światu wytykać nieumiejętność czytania ze zrozumieniem, kiedy sama mam nie da się ukryć problemy z takimż słuchaniem. To się chyba przeniesienie nazywa. W każdym razie klasyka gatunku.

27 września 2013

Homo sum



- Hm, ale... co Ty teraz robisz?
- Wącham Twoją rękę.
- Aha, to widzę. Tylko po co?
- Żeby znaleźć najlepsze miejsce do pocałowania.
- Że co?
- Oj kobieto, kobieto... - z półuśmiechem.

Nieustannie odnoszę wrażenie, że ludzki samiec to nie tyle płeć w obrębie gatunku, a zupełnie odmienny gatunek człowieka.

26 września 2013

Over the rainbow



Podczas wdziewania slipek.
- Chwaliliśmy się dzisiaj?

- Czym się chwaliliśmy? - matka niedomyślnie znad pieczołowitego mycia jabłek.
- Czy mówiłaś mi, że jesteś dumna dziś?

- Dumna jestem za wczoraj. Dziś dopiero dumna być mogę.

- Ech... i nawet tęczy nie widzisz.

- Jakiej tęczy? Przecież nie ma.... Oooo rany, jaka śliczna.

- Co się robi z tęczą?

- Życzenie się myśli.

- Tęczo, chciałbym być klonem.
Zdębiałam w pierwszym rzucie, a potem zdałam sobie sprawę, że powinnam zamknąć usta.
- Sugerowałabym jednak jakieś bardziej przyziemne marzenia. - Z przekąsem.
- To można więcej? - niezrażony, z wyraźną nadzieją.
- Jak zdążysz.

- W takim razie chciałbym mieć wielką armię klonów, żebyśmy mogli walczyć z droidami, i hrabią Duku, i....
Tu już nie zdębiałam. Tu się wyłączyłam absolutnie nie potrafiąc przyporządkować wymienianej chmary potencjalnych wrogów do jakiejkolwiek postaci w Gwiezdnych Wojnach. Krojenie jabłek okazało się kojącym zajęciem.

25 września 2013

Alicja w krainie czarów



A tymczasem w szkolnej świetlicy.
- Proszę pani, chciałam tylko powiedzieć, że Wojtek jest ostatnio....
(A w głowie galopująca panika, bo przecież trzeba będzie pedagogicznie postąpić i spełnić obietnicę marchewkowy łeb potomkowi ukręcając, a tyle człowiek ma do zrobienia i masz, ćwierć wieku najmarniej za kratami)
-.... jest bardzo grzeczny. Wręcz idealny. Wszystko po sobie odkłada, sprząta, pomaga, słucha... Na początku był trochę... zagubiony, ale teraz jest super.
Minę musiałam mieć doskonale wręcz kretyńską, dodatkowo namacalnie wręcz czułam, jak stojące za mną dziecko kraśnieje puchnąc w piegowatym ciałku z nadmiaru rozdętego ego (geny rzecz nabyta). Podziękowałam grzecznie za opinię, powoli zamknęłam drzwi niebiańskiego przybytku i głuchnąc od pień anielskich, które rozsadzały mi czerep odwróciłam się do lewitującej latorośli wyraźnie z siebie zadowolonej.
- Ja... Ty.... noooo, ładnie. Bardzo... - wydusiłam z wysiłkiem dochodząc do siebie.
- Pogłaszczesz?

- Pogłaszczesz - poczochrałam usłużnie nadstawioną miodową grzywkę mruczącego po kociemu Terrorysty.
- I powiedz, że jesteś dumna.

- Dumna jesteś. Dumna do wypęku. Zostanie tak już?

- Cóż. Postaram się - powiedział mój osobisty kot z Cheshire uśmiechając się szelmowsko jednym kącikiem ust.
Za ten psychiczny rollercoaster kiedyś niechybnie go ubiję i to będzie na bank okoliczność łagodząca.

24 września 2013

Małe dziecko, mały kłopot


- Ej, matka! A jak tam rozmowa? Opowiadaj.
- Myślę, że bardzo dobrze poszło. Ale telefonował już pan podinspektor, że niestety wyłonili innego kandydata.
- O matko! Wykopali Cię z biura podróży, wykopali z policji! Skąd my weźmiemy stówki na Lego?... -
podejrzliwie - Masz coś jeszcze w bankomacie?

Rozkoszniaczek... dobór słownictwa współgrający z jesienną melancholią za oknem. Wizja apokalipsy in progress.

22 września 2013

Jakiego mnie stworzyłeś, takiego mnie masz



- Mamo...
- Do łóżka.
- ...pytanko...
- Doo łóż-ka.
-...załóżmy, że...
- Do łóżka! Łóżka do! Już!
- Luuuz. Wdech wydech...