22 sierpnia 2017

Hapi birstdej

- Ładnie, ładnie.- zamruczał zza ramienia wprawiając matczyną dłoń w nerwowe drżenie.
- Tylko, jakbyś tu nieco dociągnęła...ooo...no doskonale. Niezła w tym jesteś.
Pochwalił matkę od lat parającą się realizacją tortowych wizji potomka. 

Tym razem gniecenie mas plastycznych ograniczyłam i dodałam formę płynną lukru, i całkiem przypadkiem wyszło, że tort tegoroczny sponsorowała firma Dr.Oetker. Było czekoladowo, pomarańczowo i bez glutenu. Dziedzic zeżarł. Drugi rok z rzędu uczestniczy w konsumpcji, a to znaczy, że się matka stara. W każdym razie pentagram check. Witaj przyszłoroczny pomyśle. .. 


20 sierpnia 2017

Niech Ci gwiazdka pomyślności...

Podczas, gdy ja gniotę lukier na pentagram... W tle trwa zabawa.
- Mamoooo!
- Mama Ci tu nie pomoże...
W tle trzask otwieranych drzwi.
- Oooo. Tatoooo!
- Co tam? - zakrzyknął wywoływany.
- A on nie chce się ze mną bawić.
- Oj, młody. Daj ciotce klocka. Niech też się pobawi. - zainterweniował dziadek Dżejek.
Ciotek zachichotała jadowicie.
- Mamo. - Tym razem był to dziedzic. - Zbudowałem łowcy kibel w domu. Obczaj go.

Całe życie z wariatami.

08 sierpnia 2017

A na Łysej Górze wiedźmy...

Scenka rodzajowa na Łysej Górze. Matka z ciotką rozważają niesprawiedliwość świata polegająca na pchaniu w stan kapłański co ładniejszych przedstawicieli płci męskiej, oczywiście bezczelnie oglądając przy tym skład mijanych pielgrzymek i żrąc jabłka, gdy zza ich pleców daje się słyszeć:
- Spylajmy stąd. Osy mnie atakują. 
Matka rozejrzała się podejrzliwie. 
- Tu nie ma os. 
- Jak nie ma, jak są. Jedna mnie tu oblatywała. - Zauważył z przyganą. 
Matka nie zdążyła unieść brwi, kiedy znad jej prawego ramienia zabrzmiał poważny głos ciotki:
- Nie.nawiązuj.kontaktu.wzrokowego.z.nią.

Łomatkono.

07 sierpnia 2017

A Ziemia toczy, toczy swój garb uroczy...


Po zboczu Gór Świętokrzyskich potoczył się w dół szlaku krzyk:
- HEJ, MŁODY! CZY TY WŁAŚNIE POSKARŻYŁEŚ SIĘ BABCI, ŻE ZOSTAŁEŚ NA DOLE?!
- TAAAAAK. A CO?
- Jesu Kryste. - jęknęła matka z niedowierzaniem patrząc na słuchawkę telefonu przed chwilą robiącego jej wykład o empatii i odpowiedzialności głosem Babci De.




05 sierpnia 2017

Winter is coming


Z okazji Międzynarodowego Dnia Piwa, choć zupełnie niezamierzenie nam wyszło. Dziedzic krwi i nazwiska wrócił z wywczasu u hrabiego. Na wstępie rozświergotał się i rozradośnił oraz włączył tryby "światło, nosisz je w sobie" i "home, sweet home" - wróciła opcja dialogowa. 
Dziedzic ogląda telewizję. Nic w tym szczególnie odkrywczego. Poza domami z programowym brakiem odbiornika, w zdecydowanej większości dzieciom oglądać się zdarza. Jednakowoż Terrorysta ma dobór programów wybitny. Prym wiodą więc wszelkie Trudne sprawy, Szpitale, Policjantki i policjanci, Detektywi w akcji i Sprawiedliwi. Gumballa pomijam. Ten akurat się w wiek nieletni wpisuje. W każdym razie dzieć zasiadł wieczorem przed ekran. Poza wątkiem głównym kryminalnym wywiązał się problem rodzinnych perturbacji bohaterki z córką. Padła rada o babskich ploteczkach z maseczkami z ogórka. Matka cmoknęła z przejęciem, co rusz zerkając na potomka. Nie wytrzymała. 
- Z Tobą to chyba na piwo. Bym musiała. 
- Nie mogę piwa. - Skwitował, jak zawsze trzeźwo.
- Ale czarnego Jacka Danielsa możesz. - Tym razem trzeźwo błysnęła zorientowana matka.
- Bosze, bosze na coś Ty mnie skazał? Już musimy?
- No, nie no. Jak będzie potrzeba. Porozmawiać...
- Nie ma. Zapamiętam. - Dodał szybko uprzedzając szykującą się do dalszych wywodów matkę.
Czarny Jack Daniels.
Politura do mebli.
Już mi źle. 
Jak trzeba, to trzeba.
Zima nadchodzi...