Z okazji Międzynarodowego Dnia Piwa, choć zupełnie niezamierzenie nam wyszło. Dziedzic krwi i nazwiska wrócił z wywczasu u hrabiego. Na wstępie rozświergotał się i rozradośnił oraz włączył tryby "światło, nosisz je w sobie" i "home, sweet home" - wróciła opcja dialogowa.
Dziedzic ogląda telewizję. Nic w tym szczególnie odkrywczego. Poza domami z programowym brakiem odbiornika, w zdecydowanej większości dzieciom oglądać się zdarza. Jednakowoż Terrorysta ma dobór programów wybitny. Prym wiodą więc wszelkie Trudne sprawy, Szpitale, Policjantki i policjanci, Detektywi w akcji i Sprawiedliwi. Gumballa pomijam. Ten akurat się w wiek nieletni wpisuje. W każdym razie dzieć zasiadł wieczorem przed ekran. Poza wątkiem głównym kryminalnym wywiązał się problem rodzinnych perturbacji bohaterki z córką. Padła rada o babskich ploteczkach z maseczkami z ogórka. Matka cmoknęła z przejęciem, co rusz zerkając na potomka. Nie wytrzymała.
- Z Tobą to chyba na piwo. Bym musiała.
- Nie mogę piwa. - Skwitował, jak zawsze trzeźwo.
- Ale czarnego Jacka Danielsa możesz. - Tym razem trzeźwo błysnęła zorientowana matka.
- Bosze, bosze na coś Ty mnie skazał? Już musimy?
- No, nie no. Jak będzie potrzeba. Porozmawiać...
- Nie ma. Zapamiętam. - Dodał szybko uprzedzając szykującą się do dalszych wywodów matkę.
Czarny Jack Daniels.
Politura do mebli.
Już mi źle.
Jak trzeba, to trzeba.
Zima nadchodzi...