Wyjazdy, powroty. W zdrowiu i w
chorobie, czyli całodobowe rozmowy w domu naszym.
14.09
- Ej, kudła nie uczesałeś!
- A powiedziałaś?
- No Ty chyba sobie jajka jakieś robisz!
- To nie są żadne jajka, droga pani, to czysta prawda.
***
- Uuuu, a cóż to za dziewczynka tam siedzi?
Zerknęłam kontrolnie na nastolatkę pukającą zawzięcie w ekran telefonu. Po czym
badawczo na jeszcze mocno nie-nastoletniego syna.
- Ale że nie może tam siedzieć?
Zmieszał się. Oho...
- No to już nie powiem tego, co sobie pomyślałem.
- Spodobała Ci się? - uśmiechnęłam się ze zrozumieniem.
- Aha.
Taki klimat...
15.09
Pogotowie pediatryczne godzina 0:07.Wysięku brak. O godzinie 2 nad ranem
przeklęłam budzik. W drobiazgi.
Ranek dnia tegoż. Rozświergotane dziecko wykonuje akrobacje biego-skoczne w
drodze do lekarza rodzinnego.
Matka w stanie agonalnym, tonem grobowym:
- Dziecię, coś za skoczny jesteś na chorobę. Powinieneś tu leżeć i umierać.
Wracamy po tornister i do szkoły...
Dziecko ucięło krok w pół ruchu.
- Ty to mi potrafisz szczęście odebrać.
W drodze powrotnej element różnicy zdań ewoluował powoli w formę argumentacji
na pełnej głośności ze stron obu.
- Nie chcę się kłócić. Nie będę z Tobą rozmawiała.
- Słucham?! No wiesz?! To ja oczekuję odrobiny szacunku, a Ty mówisz, że NIE
BĘDZIESZ ZE MNĄ ROZMAWIAŁA?! TO MA BYĆ SZACUNEK, PYTAM?!
Naćpany przeciwbólowymi przypomina w odbiorze człowieka. W chwilach na
pograniczu dawek matka usilnie próbuje być człowiekiem.