08 marca 2019

Dzień Kobiet

Rano matka zaczęła.
- Dziecko drogie, co dziś jest?
- Piątek? - rzekło zblazowane dziecko
- Też, ale weź się wysil nieco.
Dziecko wyglądało doskonale wręcz bezmyślnie.
- W telefon zajrzyj.
Podreptało porannie nieporadne. Zajrzało.
- Ósmy marca? - nadal bezrozumne.
- Dajesz, móżdżysz.
- Jakiś dzień dziewczyny, czy coś. Jak tak na mnie patrzysz, to musi być coś w tym stylu.
- Kobiet. Dzień Kobiet.
- Łojesu... ale będzie gadania w szkole, dziewczyny będą marudzić.... - biadolił, w co wbiła się uprzejmie matka.
- Ale jakby Cię zmartwić, to Twoja osobista matka też jest kobietą...
- I że Tobie też zyczenia?
- Pozwolisz, że to wystąpienie zapamiętam na Dzień Mężczyzny...
- Chłopca najwyżej. Mężczyzną, przypominam nadal nie jestem.

#myśliżezapomnę

05 marca 2019

Obyś cudze dzieci uczył - pachnie rajem...

Ciąg dalszy perypetii wypowiedzeniowych. Szkoła rządzi. Dżizas.
- Mnie umyka bezmiar bezsensu moich tłumaczeń - piekliła się matka - Raz jeszcze. Na rysunek patrz [ta, odwaliłam ciut nie komiks dla lepszej wizualizacji]. Przydawka jest jedną na całym zdaniowym świecie. Ona jedna jedyna dookreśla rzeczownik, ten co to "kto?co?". Z czasownikiem jest gorzej. Ten ma dopełnienie i okolicznik. Może mieć. Czasownik to to coś, co najczęściej jest orzeczeniem w zdaniu, więc z tym przynajmniej jest łatwiej. "Co robi?" TEN czasownik... Dopełnienie pytania przypadków, okolicznik czasu, miejsca i sposobu. Przydawka to wszystko, o co spytasz z pozycji rzeczownika, któregokolwiek w zdaniu...
- Dobra, dobra, dobra. Jest jaśniej. Dawaj jakieś zdanie, takie wiesz...
- Kolega Walczak oberwał w obmierzły ryj z przytupem.
- Że co?! Kobieto! - wył i piszczał plując ze śmiechu.
- Mam jeszcze takie z orzeczeniem imiennym... albo bezpodmiotowe... albo ooo ... takie o rachitycznych gżegżółkach rzygających wahadłowo w chusteczki po wychochlowaniu jarzębiaku pod wierzbami... - zasyczała uprzejmie korepetytorka.
- Kolega Walczak...
#no

04 marca 2019

Reformator

- Bosze, niech mi ktoś wytłumaczy, nie obraź się mamo, bo Ty polonistka jesteś, po co my się uczymy tych zdań podrzędnych, współrzędnych, jakichś przydawek...?!
- Zdaje się, że jak to w szkole podstawowej uczą podstaw, takie liźnięcie zasad języka ojczystego. 
- Serio?
- Wolisz odpowiedź, że to wynika z podstawy programowej? A to zmieni Twój stosunek? 
- Bosze, bosze bądź miłościw... A nie mogliby zrobić ankiety i spytać, czego ktoś się chce uczyć? 
- Mogliby. I nie byłoby Polaków potrafiących się porozumiewać poprawnie w swoim języku. 
- Byliby. Niektórzy, jak Ty chcą być polonistami. 
- Szczerze wątpię w istnienie ratującej polszczyznę ilości chętnych - machnęłam bezwiednie brwią.
- Jak ja będę kiedyś prezydentem... Prezydent zarabia?
- Coś tam obiło mi się o uszy, że a i owszem. Ale wolałabym, żebyś nie był.
- Dlaczego? - przystopowało tyradę
- Koszmarna odpowiedzialność. 
- Oj tam, on tylko ustawy podpisuje. W każdym razie wymyśliłbym, że każdy wybiera sobie swoją drogę na przyszłość i uczy się tylko potrzebnych mu przedmiotów.
- Jak podpisuje tylko, to nie wymyśla - nawiązałam jeszcze do wątku politycznego - to raz, a dwa niewielu wie, kim chciałoby być w Waszym wieku. 
- No nie mów! Serio?

#serioserio
#coonmaztymprezydentowaniem
#gramatykajestfu