28 marca 2013

Gentleman szarmancki



A w domu naszym? Poranne rozmowy, czyli the neverending story.
Scenka sytuacyjna - kotłowanina w drzwiach łazienki.

- Ty chamie niemyty, Ty!
- O przepraszam, umyłem się.
- To niewychowany Ty.
- patetycznie - Dziewczynom się pomaga, drzwi otwiera, przepuszcza w tych drzwiach.
- Przypominam, nie jesteś dziewczyną
. (nie dość, że cham, to jeszcze prostak)
- Kobietom też.
- Ta, jasne. A to niby dlaczego?
- Bo dziewczyny... i kobiety są delikatne, słabe.
- Nie są.
- Są.

Po zmianie układu zmarszczek na białym czółku zorientowałam się, że należy teraz oczekiwać miażdżącego podsumowania.
- To CO Ty jesteś? - pif paf...

Kończąc : "Gówno" było pierwszą myślą. Powstrzymałam się z wysiłkiem i odpowiedź była bardziej pedagogiczna czyt. rozwlekła. Tu uwaga ogólna - nie należy zadawać mi pytań z partykułą "co" w treści, bo to "gówno" wykwita mi na ustach bez udziału woli wtedy. A w przedstawionej scenie właściwie pytanie brzmi nie, kim jestem, tylko czy mogę to potraktować jako pewną formę komplementu? ... Hm.

26 marca 2013

Wolność jest prawem wszystkich żywych istot, Megatronie. (Optimus Prime)

Seria "Poranne rozmowy w domu naszym” przybiera czasem wymiar zawoalowanego szantażu emocjonalnego.
- Sen miałem. Wydawało mi się, że jeszcze rano. Straszny był. Nie mogę teraz tych złych myśli wygnać. Film by mi pomógł. Nie wiem... Transformers na przykład.
- Nie ma filmów rano. I z pewnością akurat ten Ci pomoże wydatnie. Daj szansę słońcu, wygoni złe myśli.
- No nie ma mowy. Nic nie pomoże.
- ubierając się - Nie, jednak nie mogę przemyśleć tych myśli, wiesz?
- Pomysł mam!
- Film jednak?
- z nadzieją
- Nie, miotłę mam. Wytrzepiemy. Kontakt miotła - tyłek czyni cuda. Wierz mi. – Zapiałam szatańsko.
- Hahahahaha. Coś mi zrobiła? Nie mogę się przestać śmiać. Dobra, to zrobimy tak, słuchaj. Najpierw berek miotłowy, potem się przytulę, a potem film będzie. Dobra?

Czyli "jak wymusić seans, bo przecież nic na świecie na pewno nie zadziała".

19 marca 2013

Lekcja ekonomii



Nieśmiertelna seria "Poranne rozmowy w domu naszym” (nie, wdech wydech, nie będzie codziennie).

- Dziecko, ciś, jakby Ci na Śląsku powiedzieli. Ubieraj się! Z biglem!
- Czekaj, czekaj. Ustalmy coś. Co robimy dziś na obiad wieczorem?

Z rezygnacją: - Ustalaliśmy. Pizzę.
- A na popitkę?
- Woda truskawkowa.
- I...
- I?
- Ma - li....
-...nowa herbatka.
- Tak. Podołasz?
- Ja? Słyszałam, że robiMY...
(głupia, głupia, głupia...)
- Jasne, jasne.. - Powiedziało dziecię lekceważąco kiwając miodową grzywką.

Żeby choć modyfikowanym się karmił, a ja tego potwora na własnej piersi...

edit: Lekcja ekonomii w przedszkolu.
Miejsce: przedszkolna szatnia

mama Oli: Olu, szybciej, mamusia się spieszy.
Terrorysta dramatycznym szeptem: Czy Ty też się spieszysz?
- Jak każda pracująca mama.

Terrorysta triumfalnie: Moja mama też się spieszy do pracy!
mama Oli: Bo trzeba pracować.
Ola: Bo za pracę ma się jedzenie.
Terrorysta z łagodną przyganą: Olu, za pracę nie dostaje się jedzenia. Za pracę dostaje się pieniądze.

15 marca 2013

Testosteron rzecz wrodzona

Kończąc tydzień i tym samym intensywność serii rozmów porannych w domu naszym.

- Mamo, soku z wodą bym się napił. Podasz mi?
- Jasne.
- Kocham Cię...
- z rozrzewnieniem.
- Nie mów, że kochasz mnie tylko dlatego, że Ci soku nalewam. (Niereformowalna jestem w kontaktach z tym osobnikiem.)
- Nie.
- To miłe. A dlaczego kochasz?
(Że też mi język wcześniej nie odpadł.)
- Jeszcze dlatego, że mi bułki kupujesz. (Wzruszenie ramion z wyrazem twarzy "Przecież to jasne" opanowane ma do perfekcji.)
- ...
- Baaaaardzo Cię kocham.
(Emocję związaną z pffnieciem odczytał niemal prawidłowo przytulając się policzkiem do biodra. Typowo samczo jednak głębszy kierunek działań mu umknął.)

Ergo - w jak dużym natężeniu estrogenów byś nie wychowywał, testosteronu nie wyplenisz.

14 marca 2013

Cyklon B w wersji kieszonkowej



Specjalnie dla fanów serii porannej. W domu naszym  pogawędki z Całodobowym in progress.
- Się nie napinaj tak młody, bo...
Pufff
- Oj, puściłem bąka.
- Się mówi?...
- Maski włóż!
- Synu, na Boga.

Wzdycha wzruszając ramionami: - Zaraz umrzesz... - Pojednawczo pod wpływem spojrzenia - Przepraszam, przepraszam!

12 marca 2013

Z Parandowskiego

Młodzież obejrzała "Troję".

- Mamo! - pochlipując żałośnie.
- Co się, myszo, stało?
- Ten film jest za dobry!
- Ale... że... ... jak?
- Za dobry jest, za dobry! Przez niego zapominam o smokach
[krótkometrażowe filmiki z gier Lineage II i World of Warcraft - przyp.aut.]! Sprawia, że chcę oglądać jego, nie smoki! Na jasnego Jowisza!
o.O

Nie ma szans, żebym się przyzwyczaiła. Litościwie pominę fakt, że przyjemność z seansu zamknęła się dla mnie w powtórce z Homera i Parandowskiego w postaci quizu "Milion pytań o...". Skąd się wziął "jasny Jowisz", nie pytać. Drugi tydzień używa go w formie przerywnika, wzmocnienia i przekleństwa.
Ja to dziecko tylko urodziłam i karmię najwidoczniej...

11 marca 2013

Szkoła, school, Schule



- Nie chcę iść do szkoły.
- Szkoła to jednakowoż miłe miejsce. Nauczysz się pisać, czyt....
- Wiem. Ale zmieni mi się twarz?

Nieznacznie uniesiona prawa brew.
- Z niepojętych dla mnie i świata powodów Twoje twarz nie zmienia się od Twoich pierwszych urodzin. Także odpowiadając na pytanie - nie zmieni się raczej. Po prostu dorośniesz.
- Dobrze. A zostanę taki chudy?

Brew uniesiona wysoko, choć powinnam przywyknąć.
- Przy realizowanym planie żywieniowym wątpię. Odpowiadając - tak, zostaniesz taki szczupły, jak teraz. Tylko wyższy.
- To mogę iść do szkoły. Chyba nie będzie źle.
- Też tak myśl
ę.

04 marca 2013

Ktoś musi być dorosły


Scenka rodzajowa.
Bohaterowie dramatu - bezradna matka, dorosły terrorysta i „łon” (hrabia przeniósł prawo własności, czyt. po ludzku - Terror komputer dostał)

Stoi matka rano mało przytomna z laptopem w rękach i rozgląda się średnio sensownie po pokoju w poszukiwaniu miejsca na położenie komputera (jak się łatwo domyślić tegoż na nowy sprzęt brak). Na tę scenę natrafia Terror.
Słychać burknięcie:
- Ojciec chyba czegoś nie przemyślał. - kręcąc głową łagodnie puka zagubioną matkę w łokieć - Na biurku mamo połóż.