- Potrzebuję podkładu - poinformował znad obiadu błyskając niebieskimi oczyskami.
"Bosze najmilszy..." kotłowało mi się na zmianę z "myśl, przecież się nie będzie make up' ował". Ulitował się w połowie zmiany myśli.
- Pani potrzebuje. Muzycznego - uściślił.
Nadal czekałam na więcej informacji. Na ten przykład - do czego. Musiałam minę mieć jednoznaczną, bo westchnął z rezygnacją.
- Przeszedłem eliminacje.
- W konkursie mitologicznym? - złapałam się konkretnego wspomnienia.
- Tu już po wszystkim.
Lakoniczność poziom najwyższy.
- Ale nie przeszedłeś? - zmartwiłam się gotowa pocieszać.
- Mamo. Skup się. Przeszedłem pierwszy etap, doszedłem do finału i mam trzecie miejsce w szkole. "Od uczniaka do śpiewaka" przeszedłem eliminacje.
- Ale... tak z ulicy poszedłeś? Przecież niczego nie ćwiczyłeś...
Spojrzał na mnie z przyganą.
- Nie z ulicy. Z lekcji. Z "Drobnostką".
"Bosze najmilszy..." kotłowało mi się na zmianę z "myśl, przecież się nie będzie make up' ował". Ulitował się w połowie zmiany myśli.
- Pani potrzebuje. Muzycznego - uściślił.
Nadal czekałam na więcej informacji. Na ten przykład - do czego. Musiałam minę mieć jednoznaczną, bo westchnął z rezygnacją.
- Przeszedłem eliminacje.
- W konkursie mitologicznym? - złapałam się konkretnego wspomnienia.
- Tu już po wszystkim.
Lakoniczność poziom najwyższy.
- Ale nie przeszedłeś? - zmartwiłam się gotowa pocieszać.
- Mamo. Skup się. Przeszedłem pierwszy etap, doszedłem do finału i mam trzecie miejsce w szkole. "Od uczniaka do śpiewaka" przeszedłem eliminacje.
- Ale... tak z ulicy poszedłeś? Przecież niczego nie ćwiczyłeś...
Spojrzał na mnie z przyganą.
- Nie z ulicy. Z lekcji. Z "Drobnostką".