21 września 2017

Sasquach, mityczne zwierzę żyjące w Górach Skalistych.

- To tak - zaczęłam pomna dotychczasowego doświadczenia, że rzeczy różnej wagi należy należycie wprowadzać stosownie wcześnie, bo życie mam jedno i doprawdy szkoda go na dąsy dziedzica i kajanie się późniejsze, za stara jestem i nie ze mną Bruner te numery.
- To tak  - nadal ja - Idę tylko po koszulkę i znikam. Do domu po treningu tej swojej krav magi wrócisz sam. Uznajmy, że odległość ze szkoły to nawet po godzinach jest akceptowalna. Umrzeć nie zdołasz. 
- Ojjjj - zabuczał cienko.
- Ale że co? - burknęłam przecież doskonale odczytując buczenie. - Że niby przyjść mam?
- Taaaaak. 
- Proszę Cię, ale Cię proszę, no weź, daruj - gra na zwłokę uskuteczniana z wizgiem się odbywała.
- Ale kiedy ja się pewnie czuję w Twojej obecności, mamo. 
Oho, wołaczem jedzie. Gra na zmiękczenie po jego stronie boiska.
- I że niby tak do matury, jak z dzieckiem, dzidzią maleńką za rączkę? - zaczęłam grę kolejną, tym razem...
- Na ambicję chcesz mi wjechać, jak sądzę? Dobrze zgadłem? Czy Ty mi aby na ambicję nie chcesz wejść? Ha ha ha. Kobieto. Nie uda Ci się. I przypominam, dzieckiem jestem. Nadal.

Co w temacie dziecka potwierdził rankiem jeszcze.
- Wielka stopa moja... tfu Twoja znaczy, ale w sumie matkowa trochę - szczebiotałam nabożnie nad potomkiem i jego częściami ciała, co to mi tak nagle wyrosły. 
- Zauważyłem, że coś ostatnio nie mówisz "stopka, brzuszek". Dlaczego? Lubię tak. Milej.
Może dlatego, ale tylko może, że kopyto ma już mojego rozmiaru...

Czy aby dzieci się jakoś teraz właśnie fizjologicznie nie usamodzielniają już? Może mojemu nikt nie powiedział, że ma?

11 września 2017

"Małe dzieci nie dają spać, duże – nie dają żyć". przysłowie żydowskie

Piątkowym popołudniem piętnastowieczny psalm miał swoje 15 minut.
- Mamo, mogę sobie pizzę odgrzać?
***
- Mamo, dziadek już po mnie przyjechał.
***
- Mamo, kurcze,  przykra sprawa. Zapomniałem od Klemensa ludzika lego swojego. Przeszedłem się do niego i odebrałem, ale przy okazji przez przypadek wziąłem jego ludzika. Pertraktuję z dziadkiem, żebyśmy odwieźli, bo Klemens będzie się martwił. On jest bardzo uporządkowany.
W tle słyszę protestującego z wizgiem dziadka, że on nie, bo samochód na podnośniku, że praca na wsi, że czas, że zimno i wilki jakieś.
- A może w poniedziałek oddasz, w szkole?
- Wiesz, nie chciałbym, żeby źle o mnie myślał. Wolałbym od razu.
- Jest to pomysł, jednak myślę, że jak ładnie przeprosisz, może z jakimś drobnym łakociem, to Klemens Ci wybaczy. Kupimy jakieś żelki.
- Myślę, że aż tak mu nie będzie przykro.

Wcisnął ludka w kieszeń dziś wychodząc do szkoły.

Kręci się blond pejsik w ramach przysłowiowej chciwości?

04 września 2017

Empatia pozwala ludziom odbierać emocje innych, tak jak uszy odbierają dźwięki, bez niej jesteś emocjonalnie głuchy.

Router padł. Swoim zwyczajem po klasykach z ponownym włączaniem, resetem i konfiguracją według instrukcji sprzed eonów, po przeszperaniu sieci, po kombinacjach z zaciśniętymi zębami i kamienną twarzą poziom frustracji tez zwyczajowo rósł w matce z nieubłaganą szybkością górskiego potoku. Niebezpiecznie zbliżał się do poziomu rzucania sprzętem i ostatecznie płaczu. Rzecz jasna to były tylko elementy wspomagające nieustające prace nad sprzętem. I kiedy nastrój osiągnął apogeum, przed nosem wyrosła mi nastoletnia rąsia z chusteczką higieniczną. Po czym z pokoju obok usłyszałam rozmowę telefoniczną. 
- Dziadku, słuchaj, Ty ją znasz od dziecka. Co jej poprawi humor? Ja nie mogę patrzeć, jak ona się tak martwi. A nie znam się na komputerach.

Kochany mój... :*

03 września 2017

Mkną po szynach niebieskie tramwaje przez wrocławskich ulic sto.

Tylko oczy otworzył, zaczęła się cowyjazdowa litania. Nim wyszliśmy z hostelu, już miał plan na umieranie w wyniku zbyt wielu przedreptanych kilometrów i umowatoumowaatypowiedziałaśżetylkojednomiejsceiwracamy.
- O nie! Miał być obraz!
- Nie wpuszczą, na godziny jest. Wyprzedane teraz rano.
- Nie idę na te wyspę.
15 minut później, szczelnie wypełnione "patrz most z kłódkami/jaki PIĘKNY kościół/a wiesz,że...?".
- Nie wejdę. Tu zostaje. Rozumiem, że Ciebie jarają kościoły, matka, ale mnie nie. Nie wchodzę. Powiedziałaś, że tylko JEDNO muzeum. Ja siedzę, Wy zwiedzacie.
- Hamburgera dostaniesz kolejnego... *[we Wrocławiu w Galerii Dominikańskiej otworzyli pierwszy w Polsce fast food sprzedający bezglutenowe hamburgery - sprzedaję wiedzę szukającym, co nie znaczy, że ładnie przekupywać potomka. Ten egzemplarz czasem można, jak się jest matką, która z chęcią chodziłaby dobę, byle wykonać plan maksimum]
- Dwa - [przypominam, hamburger]... [właściwe gramatycznie to hamburgery]
- Ty tu bez targów,  proszę. Jeden. Ale nie marudzisz.
- Myślę.
....
- O kurna, nie! Nie idę znów!
Zdesperowana matka odniosła się do sprawdzonych metod. W telefonach zainstalowane juz Geocatching, Pokemon Go...Tym razem argument miał być więc ostateczny.
- Krasnoludki. Będziemy szukać krasnoludków! - w myślach fiknęła koziołka zwycięstwa.
- NIE!

I kropka.