31 marca 2015

Biedny jest tylko ten, kto nie ma wiedzy. (Talmud)



"Ani bowiem talent bez wiedzy, ani wiedza bez talentu nie mogą stworzyć doskonałego mistrza." Witruwiusz Ma potomek talent, wiedzę nabywa.

Szkoła in progress. Dzieć nabywa wiedzę. Osobliwą, tudzież osobliwie interpretowaną, ale jednak mózg się rozwija, seplenienie wykorzeniane, idziemy w stronę słońca.
- Mamusiu, jeśli załÓŻmy wiDZISZ DZIwne znaki, to myśliSZ, że kto to napisał?
- Rozważam naturę tychże znaków, celem wyeliminowania...
- Źle! Prawidłowa odpowiedź bRZmi - kosmici... Albo Chińczycy
.

Matka też ćwiczy zwoje...

- Rysowałem na angielskim zająCZka i koSZyk wielkanocny, i pani uznała, Że to ładne - zauwaŻyła mój potencjał. TRZeba z tym Żyć.

... Izometrycznie...

Aktualnie zasypia. Słyszę:
- ZepsujeSZ mi komputer?
- Nie zakładam tej opcji.
- DZIękuję. Jesteś słodka.

Skoro tak mówi.

- Myślisz, że będzie tak wiało? To jakiś koniec świata!
- Nie histeryzowałabym zupełnie. Ostatecznie taki orkan Feliks?
- Hm. Nie znam gościa.

26 marca 2015

A w tygodniu



Codzienność skrzeczy. Cisza, spokój i do przodu. Rozmowy aktualne i przyszłościowe. Będzie się działo, skoro już się dzieje...

23 marca
- I w warcaby wygrałem nawet z komputerem. A jak gram z mamą, to normalnie po niej jadę. - snuje opowieść na łączach.
- Ale że co? - zająknęła się słabo rzeczona gdzieś w tle.
- Po pionkach jadę. Wygrywam no.

No.

- Te, mama. A dlaczego ojciec jest łysy?
- Bo goli głowę?
- A. Tak. Nie pomyślałem.

Pozaćmiennie.

24 marca

I tak przechodzimy od ciekawych rozmów o istocie Wszechświata do prostowania powoli nastoletnich skrzywień. Schyłek Terrora wieszczę...
Pracę domową odrobił wyjątkowo szybko. Pławi się w zadowoleniu:
- Tak to się robi, matka! Ehe, aha, yeeee...
- Że słucham? - Zbystrzałam uprzejmie z nieznacznym uniesieniem prawej brwi gasząc spojrzeniem wulkany.
- Tak to się robi, mamo! Ehe, aha, yeeee...

No to naprostowałam, niech mnie.

25 marca

Za plecami słyszę wykład z historii alternatywnej:
- Wiesz, co słyszałem w wiadomościach?! Nie będzie wojny, a wiesz dlaczego?
- Nie będzie, nie będzie. Dlaczego?
- Bo Polska jest zbyt silna, żeby ją zaatakować, nie mieliby z nami szans.
- Nie mieliby - litościwie pomijam dopytywanie kto i prostowanie (może chodzi o nie wiem... jakiś niewielki kraik w Południowej Afryce), szanuję alternatywność napędzaną jednak potężnym dziewięcioletnim strachem.
- A Rosja to mniejszy kraj?
- Od Polski? Większy.
- To dlaczego ma mniej żołnierzy? - znów zmilczałam - Wiesz, że Rosjanie wymyślili broń? Mogliby jej użyć.
- Coś tam wymyślili.
- A wiesz, jak na Ukrainie pisze się Ukraina?
- Jak?
- Ukrainka... Mamo, wiesz, bardziej już nie przepadam za Chińczykami, ale lubię trochę Niemcy. Ale trochę tylko. Bo mordowali.

Wiara we własny kraj jest zawsze dobra.

25 marca 2015

A w weekend



Plan był nietypowy. Tym razem wieś została zastąpiona rozrywką rzesz mieszczuchów - galerią handlową (bo tylko tak tu można), a tam...

21 marca
Ależ mi postanowił siurpryzę... Kino. "Śniadania nie zjem, bo taki podekscytowany jestem". Wyszedł równie przeszczęśliwy, jak wchodził. Zaplanowałam, że fast food (da się w jednym miejscu tak nakarmić). Przekazuję plan, ciągnę osobnika i słyszę:
- Pizza? Nieee. Spokojnie wróćmy do domu. Tam też przecież możesz zrobić. A lody? Z kawałkami owoców są? Spójrzmy... Z kawałkami. Zatem dziękuję. Idziemy do domu.

... żeby dziecko nie...

22 marca
Na plac zabaw raczył wejść, żeby dwie piosenki okupować huśtawkę - "wyrosłem z reszty...". Pół niezjedzonej tarty truskawkowej czeka, a Terrorysta spojrzał na mnie z obrzydzeniem, jak go próbowałam namówić na zeżarcie zamiast mnie - "przecież ja nie jadam ciast...". Koszulkę sobie wymyślił patologiczną z pingwinami i musiałam transfer odwalać - "ładnie, ładnie"... i weź tu mu niedzielne popołudnie rodzinne rób z ciastem i grą w warcaby.

17 marca 2015

I żeby był pokój na całym świecie, chlip



Mała miss luzuje kalafiory pod okiem podoficera... 

16 marca
Tym razem wieczorem na hasło:
- Wojciechu!!! - mające z założenia spowodować trzykrotne przyspieszenie, usłyszałam:
- Dziewczynko, dziewczyno, ale na spokojnie, luzujemy...
Co mi przypomniało. Jak wiemy, również ci dzieciuf nie posiadający, że rodzice, no ok, głównie matki mają tendencję do wyrażania się o swoich potomkach w liczbie mnogiej (i ja się nie ustrzegłam). A zatem : lubimy marcheweczkę, zrobiliśmy żółtą kupę i ogólna wszechpotężna unifikacja z dzieckiem. Dziś tej sztuki dokonało na odwyrtkę moje dziecię:
- Mamusiu [sic!], miecz mamy nowy! Patrz szybko, bo właśnie pokonaliśmy demona!
Na pytanie od kiedy to ja biorę czynny udział w tych breweriach, usłyszałam konkretne:
- Od dziś. Niezadowolona?

15 marca
A wieczorem spod prysznica słyszę prucie w rytm szanty: " W TŁUMIE ZŁOWIŁ MNIE SIERŻANTA WZROK!!! ♫♪ ", po czym:
- Mamooooo, o ojcu tooooo!

15 marca 2015

Przepis na rodzinną chorość



W marcu, jak w garncu. A zaraz kwiecień plecień... Wymarzony czas na zażywanie rozkoszy domowego łóżka w pozycji w-11, czyli na trupa. Poranki i wieczory nie mogą się zdecydować co do wspólnego frontu pogodowego - zimowa czapka wdziana o świcie, w ciągu dnia zaczyna nieprzyjemnie parzyć uszy. Efekt w tym roku powalił nawet nas.
Cała rodzina choruje potężnie. Matka robi za rozgorączkowanego Quasimodo na etacie, kot womituje, a młody człowiek rozważa zejście w ramach pierwszej w życiu grypy:
- Zrobimy tak - zasłonimy okna, rozłożymy łóżko i wejdziemy pod kołdrę, tylko pomożesz mi tam dojść, żeby był pełen relaks. I chciałbym Cię pocałować w policzek, bo.. nie pozwolisz mi rozchorować się na śmierć?

W ramach niepozwalania, na gorąco tworzymy przepis na szybko mijające dni przykucia do kołdry i równie szybko mijające choroby.
Na udany weekend póki co składają się niekoniecznie w podanej kolejności:
- czyste zęby (nie wiedzieć dlaczego wiodą prym w systemie motywacyjnym, nawet przed ciepłymi skarpetkami),
- gruby koc astrologiczny,
- płyta z dawno nieoglądanymi bajkami,
- tabun rozpoczętych onegdaj książek i czytadeł,
- sterta niedoszytych kapturów, spodni i inszych tekstyliów,
- wywar z majeranku na zatoki i domowy sok z kwiatów bzu czarnego na grypę,
- kilka paczek rumiankowych chusteczek,
- zapasy Nurofenu i Paracetamolu,
- profesjonalny okład chłodzący dla dziecia i termofor odziany w pingwina dla matki,
- kokosowe ciastka ryżowe do piekarnika wędrujące w formie eleganckich klusek śląskich, a opuszczające go jako bezkształtna masa słabo zjadliwa (aczkolwiek w domu pachnie smakowicie, a to zawsze +10 do samopoczucia),
- gar parującego domowego rosołu,
- rozmowy o życiu, przed którymi nie da się uciec, w niepojęty sposób początek rozważań o szpetocie mitycznych stworzeń zamykające wnioskami, że "nigdy nie opuszczę tego mieszkania, zatem, jak chcesz mieć kogoś z kim będziesz się całować - masz mnie. Nie przesadzaj - wystarczy."

Sobota za nami.