Plan był nietypowy.
Tym razem wieś została zastąpiona rozrywką rzesz mieszczuchów - galerią
handlową (bo tylko tak tu można), a tam...
21 marca
Ależ mi postanowił siurpryzę... Kino. "Śniadania nie
zjem, bo taki podekscytowany jestem". Wyszedł równie przeszczęśliwy, jak
wchodził. Zaplanowałam, że fast food (da się w jednym miejscu tak nakarmić).
Przekazuję plan, ciągnę osobnika i słyszę:
- Pizza? Nieee. Spokojnie wróćmy do domu. Tam też przecież możesz zrobić. A lody? Z kawałkami owoców są? Spójrzmy... Z kawałkami. Zatem dziękuję. Idziemy do domu.
... żeby dziecko nie...
- Pizza? Nieee. Spokojnie wróćmy do domu. Tam też przecież możesz zrobić. A lody? Z kawałkami owoców są? Spójrzmy... Z kawałkami. Zatem dziękuję. Idziemy do domu.
... żeby dziecko nie...
22 marca
Na plac zabaw raczył wejść, żeby dwie piosenki okupować
huśtawkę - "wyrosłem z reszty...". Pół niezjedzonej tarty truskawkowej
czeka, a Terrorysta spojrzał na mnie z obrzydzeniem, jak go próbowałam namówić
na zeżarcie zamiast mnie - "przecież ja nie jadam ciast...". Koszulkę
sobie wymyślił patologiczną z pingwinami i musiałam transfer odwalać -
"ładnie, ładnie"... i weź tu mu niedzielne popołudnie rodzinne rób z
ciastem i grą w warcaby.