Dualizm językowy dziedzica ma oblicza różnorakie, co nijako
definicyjnie zabija w nim pierwiastek dwójkowości, zatem rozwarstwienie
języka. Grunt, że słów to moje używa w sposób nawet dla mnie
"pojechany", a to już w istocie serio COŚ.
Wieczorem wczorajszym.
- Mamo, przygotowałem obiad. Chciałbym, żebyś skosztowała tej potrawy. Starałem się, żeby wyglądała jak bukiet kwiatów.
- Mamo, przygotowałem obiad. Chciałbym, żebyś skosztowała tej potrawy. Starałem się, żeby wyglądała jak bukiet kwiatów.
Dziś natomiast.
- Nie zapisało mi się widocznie. Będę musiał od nowa. - chlipie.
- Stary, zrobimy, się pomoże, się zapisze, trzy raz sprawdzimy czy zapisało - rozbroiłam problem niczym saper, krótko, po żołniersku.
- Ale... - zbystrzał - dlaczego trzy razy? Nie wystarczy dwa?
- A... co... to...za...różnica? - Tu już mnie zastopowało - Tak się mówi?
- Aaaa...aaa...tak, tak, to u Was znaczy "sprawdzić dokładnie".
- Nie zapisało mi się widocznie. Będę musiał od nowa. - chlipie.
- Stary, zrobimy, się pomoże, się zapisze, trzy raz sprawdzimy czy zapisało - rozbroiłam problem niczym saper, krótko, po żołniersku.
- Ale... - zbystrzał - dlaczego trzy razy? Nie wystarczy dwa?
- A... co... to...za...różnica? - Tu już mnie zastopowało - Tak się mówi?
- Aaaa...aaa...tak, tak, to u Was znaczy "sprawdzić dokładnie".
KOMENTARZE