31 stycznia 2017

Atomówki

Na Północy nadal ferie szkolne. Matka zarabia na kolejne wyjazdy w ramach kolekcjonowania wspomnień, a Synu się dziadkuje.
- Siemka, mamo.
- Siemka, Rybko. Szto tam?
- Ja Ci pytania zadaję. Ty wybierasz jedną, powtarzam jedną odpowiedź..... Jesteś na facebooku?.... I wtedy ja Ci wysyłam ... coś. Taaak?

- Niech będzie. Ryzykuję. Dawaj.
- Okej, to tak.... (...) Wiedziałem..... Jak ja..... Do przewidzenia...... Doooobraaaaa. Teraz patrz....

Zajrzałam na tegoż facebuka. Ciekawość może mnie kiedyś zgubić. Tym razem nie zgubiła. Okienko wiadomości zamigotało "to ja, to ty, ale zbieg okoliczności,fajnie? to ok, paaaaaaaaaaaaa"
Fajnie 



:)

27 stycznia 2017

savoir vivre

- Ręce na stół. W cywilizowanym miejscu jesteś. Na bogów, dziecko. Widelec. To się da zjeść za pomocą widelca. - jęknęłam głucho, bo jak żyję mi nie wyjdzie chyba nauczenie go podstaw sawuarwiwru.
- Rozumiem, kochana, że Ty byłaś chowana w okrutnych czasach, a widelca używano w formie tortury. Czasy się zmieniły. Mamy wolność.

I tyle w temacie.

26 stycznia 2017

Bażant

- Mamo, mamo, mamooo! Dlaczego pukasz mnie w głowę? Nie pukaj.
- Pukaj! Sarny, stadko patrz. Trawę skubią. 
- Faktycznie, faktycznie. Ładnie. Nadal jednak twierdzę, że nie musiałaś mnie pukać w czubek głowy.
- Ale poważnie? Najpierw Ci o tym mówiłam... O, lisek... Raczyłeś nie reagować. Szturchałam Cię, też lałeś wartką strugą. Na pukanie w głowę oderwałeś się od gry.
- Świetny ten lisek, taki rudy. No dobrze, mogło tak być.
- Iiiiiiii, gdybym Cię z transu nie wybiła, to w życiu byś niczego nie zobaczył.
- Ooooooo prze.pra.szam, widziałem w życiu czaple...
- O...o...o... Bażant!!! Młody!!!

Zamkną mnie.
Na Piłsudskiego*
Albo
Na Wojska Polskiego**
W izolatce.
Ale bażanta widziałam.
Przy drodze sobie szedł.
Tak po prostu.
Znudzony.

* ul. Piłsudskiego - adres aresztu śledczego
** al. Wojska Polskiego - szpital psychiatryczny


25 stycznia 2017

To bluznierstwo! [cyt. za przedstawicielem zakonu franciszkanów]

- BO-ZE-MI-LO-SIER-DZIE... Mamo, oni tu teatr mają! Przedstawienia wystawiają!

Nim zdążyłam w mieście, w którym na metr kwadratowy siedemnastowiecznego bruku przypada przynajmniej dwoje stromych stairway to heaven wyprzeć się powinowactwa, nastąpił potop.

- A to prawda, że Chrystus narodził się dla nas?
- Tak twierdzą.
- A że wywołał rebelię i za to Go ukrzyżowali?
- Jedna z teorii - próbowałam możliwie szybko posuwać tematem. Ilość zakonnic imponowała.
- Wiesz, jak zmarł? Udusił się. Wisiał, wisiał i khy... - zwiesił malowniczo głowę.

Mam kocioł w piekle.
Spersonalizowany.

24 stycznia 2017

Karuzela śmiechu

- Jak się spało? Jak Fistach? * sowa pluszowa*
- Czekaj. Wejdź do łazienki. Nie chce, żeby słyszał. *przypominam, pluszowa sowa*
- Powiem Ci, ze on jest męczący, muszę go trzymać, żeby z łóżka nie spadł.
Śniadanie umilił panom gościom innym do stopnia zakrztuszenia się kawą swoją perorą na temat matek niereformowalnych w pomysłach wyjazdowych naszpikowanych kolejnymi wyjazdami.
A pod ziemią... Pod ziemią był tylko jeden atak paniki, pełne rozeznanie w drogach ucieczkowych i kodach otwarcia śluz, ćwierć plecaka blyskotności i na pytanie: Co ma górnik po śmierci? mające być żartem, grobową nomen omen odpowiedź: Pogrzeb
*z założenia miało być - trzy dni wolnego i znów pod ziemię*

KOMENTARZE

17 stycznia 2017

Jak trwoga, to do Boga.

- Czoło, splot słoneczny, dopiero na boki... Swoją drogą, powiedz mi dziecko moje kochane, dlaczego żegnasz się ... a teraz jeszcze klęczysz... przed pralką?
- Modlę się.
- Połączyłam fakty, ale łaskaw bądź rozwinąć.
- Koszulkę piorę, tę co ją malowałem pisakami do tkanin i się modlę, żeby się nie sprała.

16 stycznia 2017

Życie po życiu

- Piętnasta minuta... ep.... czkania..... ep... boszeż mój... ep.... kto tak o mnie.... ep.... myśli... ep.... NO?!
- O wszystkich już pomyślałaś?
- Nie o... ep.... wszystkich.... ep... ale jednak.... ep.... większość już... ep... tak.
- Kruchy?*
- Hmmm.... (przyhamowało mi czkawkę)...jakby Ci to... Kruchy, to jakby.... nieszczególnie.... może... bo... wiesz....

- Tak, wiem wiem. Ale w niebie też można myśleć o przyjaciołach. Myślisz, że Bóg miałby coś przeciwko? Bycie w niebie, nie wyklucza bycia człowiekiem.
- EP... To nie Kruchy...



*Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą/ zostaną po nich buty i telefon głuchy (...)

12 stycznia 2017

Fa Mulan

- MAMOOO!!! - fonia from tułalet.*
- A powiedz mi! Dlaczego kobiety w starożytnych Chinach miały być dobre do rodzenia synów? Dlaczego nie dzieci po prostu?
- Patriarchat. Dziedzic rodu. Przejmujący schedę po ojcu.
- Pojechałaś! A co? Dziedziczka być nie może?
- Nie ja wszak wymyśliłam, że samiec wyżej od samicy. Okej, okej, prościej. Nazwisko. Ty akurat jesteś wyjątkiem, bo moje nazwisko posiadasz; jednakowoż zazwyczaj się nazwisko ma po ojcu. Najczęściej nadal kobieta po ślubie przejmuje nazwisko męża, któreż to nazwisko leci dalej przez pokolenia, o ile w każdym choć jeden chłopiec się urodzi. Nazwiska dziedziczone przez dziewczynki mają tendencję do zanikania. Patrz babcia. Ślubnęła się i nazywa się zbieżnie z dziadkiem. Jej rodowe nazwisko w tej linii wygasło.

- Szekajszekajszekaj, jak jej było? Czekoladowa?
Cukier przez ka.
Prawie.
Blisko.

Wiedza o ludach Dalekiego Wschodu reload.**


* dziecko wrzeszczy z ubikacji
** ponowne załadowanie - czas odświeżyć.


KOMENTARZE

06 stycznia 2017

Kacper, Melchior i Belzebub

- Graj piękny cyganie - motywowałam dziedzica.
Przerwa świąteczna skończyła się wymogiem zagrania "Lulajże Jezuniu" ... w całości... na ocenę... na flecie.

Przewrócił oczami, z cierpiętniczym wzdechnięciem rozpoczął plucie w ustnik wlepiając wzrok w matczyne tłumaczenia nut sprzed ćwierćwiecza, co moment charkając celem uniknięcia uduszenia.

- Tomuś, nie piskaj!!! Oddawaj! Nie wierzę, że to takie trudne jest... - mruczałam z rozpaczą układając opuszki.

Nie jest. 
Poinformował, że mam się do umierania uszu przyzwyczaić, bo on sobie talentów muzycznych u siebie nie przypomina. 
Moja osobista matka natomiast uznała mnie dodatkowo za dziecko absolutnie nie jej własne, bo nikt z jej krwią w żyłach nie potrafi zagrać na flecie kolędy z marszu, 24 lata po ostatnim używaniu tegoż instrumentu.

Jak to trzej królowie przynieśli dopalacze, zioło, hajs* i ... niespodzianki genetyczne.

* mirra, kadzidło i złoto