27 września 2016

Signum crucis

A wczorajszym wieczorem...
- Mamo, a jak się modli? - machał zapamiętale w okolicach splotu słonecznego w skupieniu.
- Żegna... - zabrałam się za tłumaczenie.
- Nie. Dlaczego żegna? Nie żegna, tylko modli.
- Ten system ruchów to przeżegnanie się, modlitwa następuje po nim. W górę, yhm, dobrze, w lewo najpierw, w prawo to prawosławni. Chociaż w Twoim przypadku все равно. Po cóż Ci to żegnanie się? Tak z ciekawości pytam.
- Będę się modlił, żeby moi bliscy i krewni na całym świecie mieli dobrą noc. A Bóg lubi modlitwy w konkretnej postaci.

Jemu chyba też vse ravno...

KOMENTARZE

24 września 2016

Amator sztychów, akwafort, akwatint

- Dziecko... Co to jest, ta ta taka karteczka? - z rozmachem puknęłam w karteluszek wklejony w zeszyt.
- Opisane nie jest? - Zainteresował się z drugiego końca pokoju tonem sugerującym, że pojęcia seledynowego nie ma, o czym rozmawiamy.
- Opisane... - prychnęłam jednocześnie oglądając uważnie drobny druczek.
- Syn, słuchaj! To jest kod do wirtualnego podręcznika! Patrzaj, jakie cuda wymyślają... Sprawdzamy! - świergotałam w ekscytacji.
- A po cóż? - Zaoponował flegmatycznie.
Żachnęłam się gwałtownie:
- Jak po co?! Z ciekawości...
- Przypominam, że mam podręcznik papierowy
- zawisł w powietrzu ton brytyjskiego gentlemana...

Są geny osobnicze. Te od picia niegazowanej wody i nieszczególnego zainteresowania nowinkami technicznymi na przykład. Jak jednak twierdzą kolejni naukowcy - inteligencję dziedziczy się po matce.
Coraz rzadziej w to wątpię...

KOMENTARZE

19 września 2016

Wężownik

- Matka, czy Apollo to bóg Słońca? - poprawił ramiączko plecaka pociągając nosem.
- Stawiam, że bliżej jednak Heliosowi, ale Apollo o ile pamiętam też coś z tym Słońcem miał.
- Helios nie - zaznaczył z mocą. - Pani powiedziała, że Apollo może być. Ustalmy, że akurat on. W każdym razie tłumaczę na etyce, że nie ma szansy, żeby Słońce jechało na rydwanie. Po pierwsze nie ma kształtu rydwanu, no okej bóg się może zasłaniać Słońcem. Ale po drugie rydwan jedzie z prędkością 48 km, a Słońce się porusza z prędkością 10 km. Za szybko by zachodziło. To fizycznie i anomaliowo niemożliwe. I matematycznie też. Co to anomalia?
- Odstępstwo od normy. Coś niezwykłego.
- Oboje jesteśmy anomaliami więc. Ja anomalią zniszczenia...
- Czego?!
- zakrztusiłam się niemal śmiertelnie.
- Lubię walczących, wojowanie i to nie przez gry.
- Sugeruję jedną możliwość, stałą i pewną - ćwicz walki rycerskie - tu Ci nikt celiakii nie wypomni, a nawalczyć się można porządnie.
- Dobra, dobra. Ty jesteś za to anomalią...
- Miłości..., cierpliwości..., współczucia...
- rzucałam pomocnie.
- ... Furii. Tak. Anomalią furii.

Od antycznego bóstwa do niezrównoważonej rodzicielki, a po drodze NASA z trzynastoma znakami Zodiaku.

KOMENTARZE

08 września 2016

Górny paleolit

Telefon zaterkotał wytrącając mnie z nieludzkiego brodzenia w dokumentacji starszej od rysunków z jaskini Chauveta.
- Jeloł! Znalazłem! A tak w ogóle to jak tam w pracy? Jak się czujesz? Boli coś? Się martwię! Dobrze? Bo u mnie dobrze! I jak u Ciebie dobrze, to dobrze! Całuski! Do zobaczenia w domu.
- Topsze... - mruknęłam w zgrzyt kończonego połączenia analizując zasłyszane słowa wdzierające się w pękające banieczki spuchniętych neuronów.
Jeszcze nie przebrnęłam przez korytarze Lascaux wijąc się w płachtach drobnego druczku, kiedy:
- No ja ze szkoły będę musiał uciec. Oczywiście nie na lekcjach, rzecz jasna. Jakieś dwie dziewczyny mnie podrywały! To chyba było nawet liceum! Dotąd... nie... mogę... się.... uspokoić.... - zachichotał młechechliwie.
Zamrugałam pogłębiając zmarszczkę między brwiami, bo mi to liceum w molochu stricto podstawówkowym wybitnie umykało, gdy:
- Do zobaczenia do zobaczenia!
Zakrzyknął dziedzic coś ostatnio w mowie dwójkowy.
Wróciłam po pracy. Pokrzyczałam z włoska. Kocham go. Spać.
Czwartek... check.
 
 
 
*jaskinie Chaveuta i Lascaux - korytarze we Francji pokryte najstarszymi malowidłami

01 września 2016

Reklama dźwignią... wiedzy?

- Młody, ogarniesz sobie, bo ja na USG flaczków pójdę. Ze wszystkich paskudnych już przygarnęłabym tę Twoją celiakię... - mruknęłam do kuchenki.
- Pogięło Cię? To już naprawdę nie ma innych chorób? Chcesz mieć sraczkę za każdym razem, kiedy coś zjesz nie tak?
- Najlepiej nic bym chciała. Znam jednak kilka mniej interesujących opcji. Przy biegunce żywotność nie spada do zera - kopiowany ruch brwi wymusił dookreślenie.
- Są schorzenia, przy których się umiera - dookreśliłam.
- Rak... - rozpoczął...
- Zgadza się.
- Cholera... - płynął dalej...

- Owszem.
- Dżuma... - i dalej....

- Tak.
- Epona...
- Ebola. Gorączka krwotoczna. Też.
- Etopiryna....

- Popłynąłeś...

Ach, wrzesień.
Wi.taj ko.cha.na szko.ło!