30 maja 2013
Święta polskie
Seria "Poranne rozmowy" kategoria "W święta polskie".
W łazience
- Kto się załatwił i nie spuścił wody, zgłosić się!
Wezwaniu Hitlerjugend odpowiedziała cisza
- Oho, to dziadek - dopowiedział sobie pod nosem Całodobowy.
W kuchni
- Mamoo. Z czego składa się pomidor?
- Z pestek vel nasionek, miąższu i skórki.
- A ile pestek ma pomidor?
- Zależy obawiam się od pomidora.
- Yhm, czyli nie wiesz. Dobra, spytam babcię.
W samochodzie
- Pytanie. Czy tam przed nami jedzie człowiek na rowerze?
- Zgadza się.
- Przejedźmy go.
- Dlaczego?!
- Co? To nie jest droga dla rowerów.
Terror w czystej, nieskalanej postaci.
20 maja 2013
Domowy wf
Czasem wydarza się coś normalnie miejsca w
świetle dnia nie mające.
- Przepraszam, co Ty robisz?
- Oj (wdech) ćwiczę (wydech) [no dobra, głównie, sapie - przyp.aut.]
- Ale... małe pytanko - po co?
- Jezusie, no żeby się zbiło, żebym była ładna. No ładniejsza. Smukła bardziej.
- Teraz?
- W przyszłości. Aaaa, no teraz ćwiczę. Teraz. Nie zdążyłam wieczorem.
Zerkając w monitor.
- Oni inaczej robią.
- Dziękuję za zwrócenie uwagi. Jak zwykle jesteś nieoceniony. Jeszcze nie umiem jak oni.
- I co to daje?
- Ćwiczenia? Odwłok mi się pompuje. Znaczy ładna pupę będę mieć. (cały czas mam taką nadzieję)
- Rozumiem. To ćwicz.
Pół godziny później w łazience.
- Czy Ty w tej piękności nie przesadzasz?
- Ale, że o co chodzi? - niemal się zacinając w odpowiedzi na głośną uwagę hitlerjugend.
- Co Ty robisz z tymi nogami?
- Golę. No weź. Trzeba.
- Po co? Jesteś ładna! Bardzo ładna! I pupę też masz najładniejszą na świecie!
Cóż. Zarastam. Obwisam. Skoro jestem TAK ładna, to po co się katować
- Przepraszam, co Ty robisz?
- Oj (wdech) ćwiczę (wydech) [no dobra, głównie, sapie - przyp.aut.]
- Ale... małe pytanko - po co?
- Jezusie, no żeby się zbiło, żebym była ładna. No ładniejsza. Smukła bardziej.
- Teraz?
- W przyszłości. Aaaa, no teraz ćwiczę. Teraz. Nie zdążyłam wieczorem.
Zerkając w monitor.
- Oni inaczej robią.
- Dziękuję za zwrócenie uwagi. Jak zwykle jesteś nieoceniony. Jeszcze nie umiem jak oni.
- I co to daje?
- Ćwiczenia? Odwłok mi się pompuje. Znaczy ładna pupę będę mieć. (cały czas mam taką nadzieję)
- Rozumiem. To ćwicz.
Pół godziny później w łazience.
- Czy Ty w tej piękności nie przesadzasz?
- Ale, że o co chodzi? - niemal się zacinając w odpowiedzi na głośną uwagę hitlerjugend.
- Co Ty robisz z tymi nogami?
- Golę. No weź. Trzeba.
- Po co? Jesteś ładna! Bardzo ładna! I pupę też masz najładniejszą na świecie!
Cóż. Zarastam. Obwisam. Skoro jestem TAK ładna, to po co się katować
13 maja 2013
Panie Janie, rano wstań ♫
Ranną porą szlachciątko śniada (znaczy, spożywa śniadanie).
- ["Janie" - podmiot domyślny] Podaj mi proszę trzy cieniuśkie plasterki serka.
- Oczywiście. Dlaczego trzy?
- Bo tak chcę.
- Jasne. A dlaczego cienkie?
- Ponieważ tak smakują najlepiej. - ton powodujący, że odruchowo na widziany obraz małego hrabiątka nakłada ci się cylinder, wąsy i monokl.
- Przepraszam, ale czy ser jest bez dziur? Koniecznie bez dziur musi być.
- Nauczona smutnym doświadczeniem nie kupuję innego. Tylko wytłumacz mi, dlaczego żółty ser nie może mieć w Twoim mniemaniu dziur?
- Ser z dziurami jadają myszy. Ja nie jestem myszą, prawda?
Co fakt, to fakt. Myszą nie jest.
09 maja 2013
Bitwa Narodów
Terrorysta ogląda walkę polskiego rycerstwa na Bitwie Narodów (w Internecie było, na żywo.., zawody takie).
- Gdzie ta Polska?... MAMO! ORZEŁ! NASI! MAMOOOOO!!! POLSKAAAA!!! Boże! POLSKA!
- Aha - stwierdziła matka zaglądając latorośli przez ramię.
- Słyszysz? Krzyczą: Polska! Pszczóła tam krzyczy! Słyszę ją! POLSKA!
- Słyszę. Obok Ciebie stoję. Ogłuchnę. Słyszę. Nie krzycz.
- Jak nie krzycz? Krzycz! Polska!!!!!!!!!!!
... niestety akurat wtedy...
- Jezu. Polska zawiodła. Mamo!
Inżynier historyk...
07 maja 2013
Wstrząśnięta i zmieszana blond
Wieczorami czytamy. Terrorysta wprawdzie woli "Narrenturm", jednak
raz na jakiś czas matkę terrorysty dopada wykształceniowa lingwistyka w postaci
logopedii.
- Kelner Kornel całą lwiarnię lurą karmił kulturalnie...
- Że co?
- Nie żecocuj, następne powtarzasz. - No nie miał chłopak farta - Lala Jula jajo lula...
- ?...
- Dajesz.
- Alleluja, alleluja. Dobranoc, kobieto. - Mrucząc pod nosem - No wariatka.
Dziecko to winno być wydawane na receptę, a z pewnością przed użyciem należy skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą. Niepedagogiczny tłumiony chichot zagraża życiu i zdrowiu.
- Że co?
- Nie żecocuj, następne powtarzasz. - No nie miał chłopak farta - Lala Jula jajo lula...
- ?...
- Dajesz.
- Alleluja, alleluja. Dobranoc, kobieto. - Mrucząc pod nosem - No wariatka.
Dziecko to winno być wydawane na receptę, a z pewnością przed użyciem należy skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą. Niepedagogiczny tłumiony chichot zagraża życiu i zdrowiu.
06 maja 2013
Kulka - zabawa na okrągło
Przy okazji powrotu skrzyni z Kulki (ośrodek wypoczynkowy taki) przypomniał
mi się poranek, jak skrzynia na tę Kulkę jechała.
- Co ta skrzynia tu robi?
- Przeniosłam, kolega po nią przyjedzie. Pożyczam.
- Kolega? Ale teraz?
- Kolega, owszem. Tak, teraz. Ale, ale... nie zaczepiamy.
- A porozmawiać będę mógł?
- Jak kolega będzie miał czas i wyrazi chęć, to owszem. Aczkolwiek raczej będzie się spieszył.
- Dobrze, ale zobaczymy.
Poszła młodzież do kuchni, coś tam sobie śniadaniowego pichcić. Skrzynia na wylocie, więc przekazanie nastąpiło szybko i w drzwiach niemal. Drzwi zostały już za posłańcem zamknięte. Dziecię wpadło do przedpokoju.
- Ale tak już?
- No tak. Zabrał.
- Ale jak to?! Nie został nawet na herbatkę?!
Mały gospoś domowy. Gość w dom, Bóg w dom.
- Co ta skrzynia tu robi?
- Przeniosłam, kolega po nią przyjedzie. Pożyczam.
- Kolega? Ale teraz?
- Kolega, owszem. Tak, teraz. Ale, ale... nie zaczepiamy.
- A porozmawiać będę mógł?
- Jak kolega będzie miał czas i wyrazi chęć, to owszem. Aczkolwiek raczej będzie się spieszył.
- Dobrze, ale zobaczymy.
Poszła młodzież do kuchni, coś tam sobie śniadaniowego pichcić. Skrzynia na wylocie, więc przekazanie nastąpiło szybko i w drzwiach niemal. Drzwi zostały już za posłańcem zamknięte. Dziecię wpadło do przedpokoju.
- Ale tak już?
- No tak. Zabrał.
- Ale jak to?! Nie został nawet na herbatkę?!
Mały gospoś domowy. Gość w dom, Bóg w dom.
03 maja 2013
Dziś panna Andzia ma wychodne
O poranku terrorysta przegrzebał wszystkie posiadane pliki muzyczne
wydłubując zapomniane kawałki.
- Jak Ty sobie poradzisz beze mnie, kobieto?
- No właśnie – pomyślała kilka godzin później pytana kobieta machając na pożegnanie okularkom przyklejonym do szyby przedziału.
- Jak Ty sobie poradzisz beze mnie, kobieto?
- No właśnie – pomyślała kilka godzin później pytana kobieta machając na pożegnanie okularkom przyklejonym do szyby przedziału.
Po czym zdała sobie sprawę, ze histeryzuje na temat trzech dni.
Wychodne czas zacząć.
Upiję się na tę okoliczność sokiem malinowym... chociaż kordiał mam...
Żywokost zakwitł.
Subskrybuj:
Posty (Atom)