23 września 2019

Ad astra

Astronomia poziom mistrzowski.
- Asteroida się zbliża - zakomunikowała matka znad schabowego.
- Tak, tak, wspominałaś. Za 150 lat na potencjalnym kursie kolizyjnym...
- Jutro...
- Że co?! 
- Dokładnie w nocy będzie najbliżej. Niekoniecznie kolizyjnie, ale blisko. Ledwie 4 miliony kilometrów.
- Bosze, nie wierzę. Serio? - spojrzał zmęczonym wzrokiem. - Ja z Tobą kiedyś zawału dostanę.
- Galopującego. A nie, to ja. Ale taki "Bóg Chaosu" minie Ziemię w 2029. Co do jego wizyty w 2036 już nie ma pewności, czy nie będzie kolizyjnym - parła matka z lubością. 
- Możesz jaśniej. Nie to, że się nie boję, ale próbuję się uspokoić.
- Przy pierwszej wizycie może się wybić z toru. Ale spokojnie. To jeszcze od groma czasu. 
- Jakie "od groma"?! Przecież ja wtedy jeszcze będę żył!!! Kobieto!!!
- Ja Ci powiem, że nawet wolałabym być po tej pierdykniętej stronie. - matka wykazywała daleko idące braki w empatii.
- Ciebie pogrzało?! Dlaczego?!
- Uderzenie wyrzuci w atmosferę tony ziemi. Zablokują promienie słoneczne i zamarzniemy. Szalenie nie lubię zimna.
- Jesu. Masakra. Jak ja, jako jedyny mężczyzna w tym domu mam Cię bronić, jak Ty masz takie idiotyczne podejście do tematu? Nie interesują mnie, przyznam kolejne pokolenia. - sapnął w zapędzeniu.
- U, a dzieci? Możesz mieć dzieci. - Trzeźwo zauważyła matka.
- To zginą i przygarnę je w piekle. - Zamyślił się na moment - Jakim ja jestem złym człowiekiem!!!
Lubię, kiedy pokrzykuje tym swoim tymczasowym dyszkantem. Mutacja rządzi.

11 września 2019

Uśmiech bombelka

Są w domu naszym dni cięższe, mniej przyjemne, takie od trudnych rozmów, smutnych słów i wszechobecnego przekonania, że klasowe pacany należy rozstrzelać, zaraz po masowym mordzie na ich równie lotnych rodzicach z głównym naciskiem na "madki Januszkuf". Wierzę, że mają coś w głowach równie mocno, jak w to że to głównie sieczka i tłuczone szkło. W każdym razie ulało się dziedzicowi w domowych pieleszach, ulało matce publicznie, sztorm ucichł.
- Po przemyśleniu wychodzi, że niewiele jest takich matek, jak Ty. Kocham Cię - łypnął dziedzic znad geografii.
- Też Cię kocham - zamruczałam znad robótki ręcznej.
- A jakbym tak zrobił coś bardzo złego? - nieszczególnie szczęśliwe myśli zakotłowały mi się w zwojach, ale cierpliwie doczekałam... - na przykład kupił 50 gier i zapchał sobie komputer?
- Kochałabym nadal, tylko byłabym cokolwiek zła.
- I to by było na tyle... - zabuczał pod nosem przekonany, że nie usłyszę.
Naiwny.