30 kwietnia 2017

Make hay while the sun shines

Wieża Wodna. Frombork.
- Wyłącz ten telefon, nim dopadnie mnie furia. Do katedry marsz. 
- Ile tu mamy do zwiedzania?
- Więcej niż zdołasz znieść. 
- Cholera...

- Matkę całujesz tymi ustami. 

***

Edycja pierwsza. Zalew Wiślany.
- Będziesz się musiał leczyć z dzieciństwa? 
- Nie kapuję, ale że co?
- Fajne masz dzieciństwo...
- Tak!
- ... czy trudne i niefajnie? Nie dałeś mi dokończyć. 
- Jedno i drugie. Ale zdecydowanie to pierwsze.

Do wielkiej, niebieskiej wody mam nie mam pojęcia ile, ale widzę przed sobą, metrów i drugi raz wracam, bo baza pokemonowej* drużyny gdzieś tu jest.
Przynajmniej wędruje sam z siebie bez elektrycznego pastucha. 

***

Edycja druga. Wzgórze katedralne, Frombork.
- Chodź, usiądź ze mną. 
- Chryste, jak tu zimno. Wracamy na słońce. 
- Ty jesteś jakaś stałocieplna? Jak żmija? 

***

Edycja trzecia. Najmniejsze ZOO w Polsce, Braniewo.
- Koza. Dużo kóz.
- Taaaaak. Zauważyłem. Wali ich guanem. A tamta się liże po jajkach. To niehigieniczne.
- To bardzo higieniczne. Jak ma się umyć inaczej. Kopytki ma. Kopytkiem?
- Wodą...

Majówka w toku.

* Pokemon Go - popularna aplikacja-gra telefoniczna polegająca na wyszukiwaniu w terenie wirtualnych postaci-stworków

KOMENTARZE

26 kwietnia 2017

"Tomek uznał, że świat mimo wszystko nie jest taki zły."

Dziedzic lekturę czyta. Zaczął dokładniej. "Przygody Tomka Sawyera" nawet. Kiedy:
- "(...) poczytywała sobie za dar, iż umie stwierdzić, że koszula jest sucha (...)" - takie pitu pitu i suchary, matko będą do końca?
Co ja Ci synu mam? Z Twaina to wolałam "Pamiętniki Adama i Ewy".

KOMENTARZE

15 kwietnia 2017

Wesołych wielkanocnych

Święta, święta i po świętach.
W tegorocznie więcej Terroryście więcej ubyło niż przybyło, ale nie stępiło to zupełnie umysłu brzytwy:
- Pozdrawia i całuje!
- Powiedz, że też przesyłam mu buziaki. Aaaaaa, jednak nie. Całowanie nie jest męskie. To powiedz, że ściskam mu dłoń na odległość.

Etap na dorosłość w toku.

KOMENTARZE

09 kwietnia 2017

NasTroje dwóchIch


Kiedy rozszerza się krąg zainteresowań personalnych...

A po zbiórce:
- Czy my tą drogą nie do....?
- Owszem. Jechaliśmy.
Zapiszczał błagalnie.
- Co? Nie!
- No chodź. Odwiedzimy.
- Nie odwiedzimy. Ma odwiedziny.
- Pamiętam. Rodzina. To my też możemy.
- Nie jesteśmy jego rodziną, tylko znajomymi.
- No właśnie. Znajomymi. I to takimi bardzo lubianymi. A to prawie rodzina.

Szybkie przysposobienie.

Zajrzał mi przez ramię podziwiając komodę na zdjęciu.
- Oooo. Co to?
- Mebel. Zdaje się.
- Zrobił?
- Skręcił.
- Sam?
- A pomagałeś?
- Wiem, że to dla niego niedobre, ale ja się nie znam.
- Dlaczego niedobre? Toż to młody człowiek jest.
- A ile ma lat?
- Trzydzieści.

- To nie młody. Młody to jest jak ma dwadzieścia tak. A taki to nie młody. Jak Ty.


"Nie młody" młody człowiek zaoponował był z mocą.


- I kto mówił, że jest zajęty, hę? Nie był. 

- Był. 
- Nie był. Rozmawiał ze mną. Jakby był, to by nie rozmawiał.

Powoli przeradza się to w osobistą serię tematyczną.

03 kwietnia 2017

Metr metrowi nierówny

Na horyzoncie zazieleniły się jarzeniówki autobusu. A domorosły sprinter uznał jogging za doskonały pomysł na zakończenie męczącego dnia. Trener personalny dziedzica vide ja, jego matka ochoczo wspomniany pomysł określiłam nie mniej doskonale, jako wybitnie poroniony. I stanęłam okoniem, choć mimo wszystko niedosłownie. 

- Weź przestań kobieto, to jakieś...czy ja wiem.... dwadzie...trzy... trzydzieści metrów tylko!
- Śmiem twierdzić, że jednak nie tyle. Ale przyznaję, że nie mam pojęcia ile w terenie to trzydzieści metrów. Nie znam się.
- Pfff, a myślisz, że ja się znam?! Jak ja nawet nie rozróżniam jednostek!



Szkoła rządzi.

KOMENTARZE