26 marca 2015

A w tygodniu



Codzienność skrzeczy. Cisza, spokój i do przodu. Rozmowy aktualne i przyszłościowe. Będzie się działo, skoro już się dzieje...

23 marca
- I w warcaby wygrałem nawet z komputerem. A jak gram z mamą, to normalnie po niej jadę. - snuje opowieść na łączach.
- Ale że co? - zająknęła się słabo rzeczona gdzieś w tle.
- Po pionkach jadę. Wygrywam no.

No.

- Te, mama. A dlaczego ojciec jest łysy?
- Bo goli głowę?
- A. Tak. Nie pomyślałem.

Pozaćmiennie.

24 marca

I tak przechodzimy od ciekawych rozmów o istocie Wszechświata do prostowania powoli nastoletnich skrzywień. Schyłek Terrora wieszczę...
Pracę domową odrobił wyjątkowo szybko. Pławi się w zadowoleniu:
- Tak to się robi, matka! Ehe, aha, yeeee...
- Że słucham? - Zbystrzałam uprzejmie z nieznacznym uniesieniem prawej brwi gasząc spojrzeniem wulkany.
- Tak to się robi, mamo! Ehe, aha, yeeee...

No to naprostowałam, niech mnie.

25 marca

Za plecami słyszę wykład z historii alternatywnej:
- Wiesz, co słyszałem w wiadomościach?! Nie będzie wojny, a wiesz dlaczego?
- Nie będzie, nie będzie. Dlaczego?
- Bo Polska jest zbyt silna, żeby ją zaatakować, nie mieliby z nami szans.
- Nie mieliby - litościwie pomijam dopytywanie kto i prostowanie (może chodzi o nie wiem... jakiś niewielki kraik w Południowej Afryce), szanuję alternatywność napędzaną jednak potężnym dziewięcioletnim strachem.
- A Rosja to mniejszy kraj?
- Od Polski? Większy.
- To dlaczego ma mniej żołnierzy? - znów zmilczałam - Wiesz, że Rosjanie wymyślili broń? Mogliby jej użyć.
- Coś tam wymyślili.
- A wiesz, jak na Ukrainie pisze się Ukraina?
- Jak?
- Ukrainka... Mamo, wiesz, bardziej już nie przepadam za Chińczykami, ale lubię trochę Niemcy. Ale trochę tylko. Bo mordowali.

Wiara we własny kraj jest zawsze dobra.