15 września 2014

Pan Kotek był chory



Wyjazdy, powroty. W zdrowiu i w chorobie, czyli całodobowe rozmowy w domu naszym. 

14.09

- Ej, kudła nie uczesałeś!
- A powiedziałaś?
- No Ty chyba sobie jajka jakieś robisz!
- To nie są żadne jajka, droga pani, to czysta prawda.


***
- Uuuu, a cóż to za dziewczynka tam siedzi?
Zerknęłam kontrolnie na nastolatkę pukającą zawzięcie w ekran telefonu. Po czym badawczo na jeszcze mocno nie-nastoletniego syna.
- Ale że nie może tam siedzieć?
Zmieszał się. Oho...
- No to już nie powiem tego, co sobie pomyślałem.
- Spodobała Ci się?
- uśmiechnęłam się ze zrozumieniem.
- Aha.

Taki klimat...

15.09
Pogotowie pediatryczne godzina 0:07.Wysięku brak. O godzinie 2 nad ranem przeklęłam budzik. W drobiazgi.

Ranek dnia tegoż. Rozświergotane dziecko wykonuje akrobacje biego-skoczne w drodze do lekarza rodzinnego.
Matka w stanie agonalnym, tonem grobowym:
- Dziecię, coś za skoczny jesteś na chorobę. Powinieneś tu leżeć i umierać. Wracamy po tornister i do szkoły...
Dziecko ucięło krok w pół ruchu.
- Ty to mi potrafisz szczęście odebrać.

W drodze powrotnej element różnicy zdań ewoluował powoli w formę argumentacji na pełnej głośności ze stron obu.
- Nie chcę się kłócić. Nie będę z Tobą rozmawiała.
- Słucham?! No wiesz?! To ja oczekuję odrobiny szacunku, a Ty mówisz, że NIE BĘDZIESZ ZE MNĄ ROZMAWIAŁA?! TO MA BYĆ SZACUNEK, PYTAM?!


Naćpany przeciwbólowymi przypomina w odbiorze człowieka. W chwilach na pograniczu dawek matka usilnie próbuje być człowiekiem.