07 października 2013

kwas deoksyrybonukleinowy z łańcucha nukleotydów



Służba nie drużba, jak mawiali przedwojenni oficerowie. A genów nie wypłuczesz, jak zwykłam mawiać ja, ale o tym później. Wracając do obowiązków szkoła charakteryzuje się wymaganiem wczesnego wstawania, co dla Terrorysty nawet na wspomaganiu nie jest łatwe (nie oszukujmy się - przypadłość popularna). Matka gestapo ma jednakże ścisły grafik, działania wyliczone co do minuty i pod linijkę, nie ma przewidzianych odstępstw.

Porą ranną, świtem wczesnym:
- Synu! Wstajemy! Nowy dzień i takie tam. No dawaj, dawaj.
- O matkoooo! Mamo! Zmęczony jeszcze jestem.
- No już, już. Dajesz.
- Do diabła! Co za okropna matka. Nie ma okropniejszej matki na świecie!
- Aha. Toś Ty okropnej matki jeszcze nie widział. Moja była w budzeniu okropniejsza.
- O, patrz - zainteresowało się cierpko dziecko - Odziedziczyłaś...

Jak zwykle nie przeanalizowałam pełnej liniowości swojej wypowiedzi. Aż szkoda, że te neurony nie działają tak błyskawicznie przez całe życie. Eee... Cofam jednak. Znów nie przemyślałam...