Szkoła, z założenia przybytek poszerzający wiedzę i umiejętności klasycznie
edukacyjne, okazuje się być także nieustającym źródłem wrażeń wielu i obfituje
w przemyślenia równie wielu natur, np.:
- anarchistycznej ("Do diabła, kto wymyślił prace domowe? Czy naprawdę
nikt nie rozumie, że można mieć ZAPLANOWANY DZIEŃ?! Co mi zrobi świat, jak nie
odrobię?" [świat pewnie nic, tylko matkę ma negatywnie ustosunkowaną do
głoszonej formy struktury społeczno - politycznej - przyp.aut.]),
- biologicznej ("Mleka nie piję, bo mi się rzuca na samopoczucie"
[nie ma tego złego, rodzicielka zmuszana do opróżniania kartoników odkryła, że
prawdopodobnie nie toleruje laktozy w ilościach hurtowych - przyp.aut.]),
- narcystycznej ("Po dzisiejszym dniu uważam, że jestem nadzwyczaj
sprawnym młodym człowiekiem jak sądzę." [zamierzał coś dodać, póki nie
spojrzał w bezdenną przepaść oczu usytuowanych jakieś pół metra wyżej... nie
dodał niczego - przyp.aut.]),
- szermierczej ("Walka na ołówki nie jest dobrym pomysłem, jeśli
przeciwnik nie umie walczyć" [szczególnie po tym, jak matka przeczytała
uwagę w zeszycie do korespondencji, zdaje się, że nauczycielka też była zdania,
że to nie był dobry pomysł; dziecko się ze szlabanami oswaja z gorliwością
godną lepszej sprawy - przyp.aut.])
i onomastycznej ("Szkoła to wyjątkowo nietrafiona nazwa" [to był
ten moment, kiedy "łagr" byłoby zapewne trafniejsze - przyp.aut.]).
Do zbioru myśli złotych pracowicie
przetwarzanych w przybytku nauki dołączyła dziś ta o naturze uczuć wyższych.
- Nie uwierzysz. Ja się chyba
zakochałem!
- W szkole?
- Jezu, nie! W szkole przemyślałem.
- Ciekawe. A w kimże?
- W tej białej z vagabungi
[„Vandread”, anime - przyp.aut.]
- Nie wiem, czy pamiętasz, ale to
jedynie obrazek w anime niestety.
- Gdzie! Pochodzi po prostu z innej
galaktyki. Żaden problem.
- No to już wierzę, że się
zakochałeś. T y l k o z innej galaktyki....
- Fajne to zakochanie. Jak o niej
pomyślę, to aż chce mi się skakać!
Fajne to zakochanie...