23 października 2013

Jak nie urok, to sraczka



Się Terroryście turnieje przypomniały sprzed lat bardzo, jak na długość jego życia, wielu. Przejścia dopadając podczas powrotu ze szkoły, usłyszałam dobiegające z dołu:
- Mamo! Kiedy pojedziemy do tego zamku, gdzie w katakumbach było disco?
Hmmmm - pomyślała matka usiłując rozwikłać zagadkę umiejscowienia tajemniczego obiektu, a dokopawszy się w pamięci czegoś na kształt spytała ostrożnie:
- Do Ostródy?
- Aha.
- Nie wiem, kiedy będzie tam kolejny turniej.

Młodzież jednak ostatniego zdania nie usłyszała wywijając chudym tyłkiem w rytm autorskiej piosenki (nawet rytmicznie i wywijał, i piał):
- Disco, disco, discoooo...♫♫♫
Powroty ze szkoły zawsze się wiążą z wybuchem niekontrolowanych emocji i zachowań. Chwilowy koniec "udręki".

A wieczorem słychać w słuchawce telefonu dociekającego arystokratę:
- Co tam dziś w szkole?
- Trochę byłem niegrzeczny, bo się leję.
- A dlaczego się bijesz?
- zakładana treść pytania.
- Cóż..., niektórzy mnie wkurzają, a niektórych ja wkurzam.

Tak to już jest, że jak nie sraczka, to przemarsz wojsk napoleońskich.