09 stycznia 2018

Kocham. Jak to łatwo powiedzieć.

Zostałam dziedzica wpatrzonego w ukochaną "Szkołę". Z ekranu snuła się wartka opowieść o szumnych błędach pryszczatej młodości, czym tłumaczę uwielbienie aspirujacego do nastoletności potomka.
Jak zrozumiałam kontekst sytuacyjny, zakochana dziewczyna została odrzucona, zatem szuka możliwości zemszczenia się.
- Miłość - parsknął z odrazą. - Czy rozumiesz teraz, dlaczego nie chcę, żebyś miała chłopaka? Miłość jest nieprzewidywalna! Na nic nie masz wpływu.
Nie zdołałam się wbić w tyradę. Zapamiętale snuł wzniosły monolog.
- To los! Los podsuwa sytuacje i ludzi. I nie waż się prosić o coś gwiazd. Wszechświat jest obojętny. 
To to na pewno nie ze "Szkoły".
Trener motywacyjny się znalazł.
I teraz albo nauczę go książki pisać, albo opracuję mu cennik za wykłady.