12 kwietnia 2018

Ich dwoje, nasTroje

Zlepek wiosennych ich dwoje, nasTroje.

Niedzielna strzelnica, ptaki świergolą, zawilce kwitną.
- Mamo - konspiracyjnym szeptem zaszemrał dziedzic - czy oni mają tu kibela? Bo ja dwójeczkę muszę. Ciężko się strzela z pełnymi majtkami.
- Oj, nie wiem - rozejrzałam się nerwowo.
- To chociaż łopatę... chusteczki mam - westchnął.
***
- Przyjedzie?
- Dziś nie. Pracę pisze. - zakrzyknęłam znad patelni.
- Czyli przyjedzie - usłyszałam mruczenie pod nosem - Przecież ktoś to będzie musiał sprawdzić. 
***
- Ja tam myślę - zaczął snuć opowieść z cmoknięciem, przyglądając się malowniczej grupie - Że musi tak wyglądać, żeby wzbudzać respekt. Wiesz, inaczej uznaliby go za cieniasa. 
Spojrzałam na niemal dwa metry w tle. A potem na dziedzica. Przeciągle.

"Wiosna, panie sierżancie"