Lato się zbliża. Ostatni zatem
wiosenny wpis z rozmów pokojowych, i bynajmniej nie że spokojnych, tylko, że w
pomieszczeniach zazwyczaj prowadzonych.
11 czerwca
Mam zupełnie nie(?)odpowiedni stosunek do swojego syna. Podczas sesji zdjęciowej do wywiadu w Made in. Warmia & Mazury potomek zdołał doprowadzić mnie do białej gorączki, szewskiej pasji i dominującej myśli, że urwę mu lewe jajko. Natomiast pani fotograf... była nim zachwycona, topniała w przyklęku, bo czaruś, bo spojrzenie, bo... Znam kogoś takiego pokolenie wyżej... Nie opuszcza mnie pytanie, co te baby w nich widzą? A może to tylko moje zaburzenia płciowości, względnie uczulenie na określone sekwencje? A tak naprawdę to ot trochę autopromocji, bo już pod koniec czerwca będzie o nas medialnie.
9 czerwca
Standardowy sposób komunikacji - za siedmioma górami, za siedmioma lasami....
- Młodeee! Kupa jest? Wytłumacz Ty mi, dlaczego sobie odciskasz deskę klozetową na tyłku? Dzień się kończy, trzeba spać! Z biglem!
- Czekam! Nie umiem szybko wycierać! Chodź! Bo jakbyś Ty... - znaczące zawieszenie głosu.
- W życiu. - zlitowałam się nad sąsiadami przez otwarte okna nachalnie wtłoczonymi w pogwarki o ekskrementach i przespacerowałam się do ubikacji.
- Oj mamo, nooo. Proszę. Szybciej będzie.
- Pod prysznic idziesz. Wymyjesz.
Mało się nie zadławił.
- Taką z kupą myć?
- Nie inaczej. Dobra, dawaj. Wycieraj.
- Poczułbym się jak król... Królów podcierają. - tęsknie.
- Czy Ty myślisz, że jakiś król dałby się podcierać?!
- Mógłby. Gdyby tylko chciał.
Spojrzenie posłałam ganiące bzdurność w duchu jednak panicznie trzymając się myśli, że królom zadki podcierają tylko w niskim dzieciństwie i wysokiej starości. Walor edukacyjny musi być zgody z prawdą. Upiorne dziecię blagę zdemaskuje dłubiąc w zębach (czyli z lekkością i mimochodem).
1 czerwca
1 czerwca, warsztaty z robotyki.
- Rozpoczynamy zawody. Oto zasady - każda osoba z grupy (...) -[niemal dwuminutowa perora] - (...) Wszyscy zrozumieli?
Kilkunastoosobowa grupa zerka po rodzicach/leniwie lustruje ściany/ściska potliwie zbudowane bączki/ocenia stan obuwia zebranych.
- Ja nie do końca rozumiem. Jeszcze raz proszę - nie musiałam podnosić głowy, wy też wiecie...
- Dooobrzzzee - przeciągnął głoski instruktor wzdychając nieznacznie - prościej zatem. Podchodzi cała grupa i jedna osoba (...). Teraz już jasne? Zaczynamy?
- Musi pan jeszcze poczekać z tymi zawodami, bo idę siku. - Nie inaczej....
Ostatecznie był jedynym dzieckiem, do którego instruktor mówił po imieniu. Keine Grenzen.
27 maja
Rozmowy obiadowe:
- Co to jest abominacja? Dlaczego nałożyłaś mi tyle sałaty? Po co te warzywa?
- Obrzydzenie. Musisz jeść i to nie tylko do kanapek z bólem. Jutro pizza z warzywami.
- Ej, a popcorn? Z kukurydzy jest. To warzywo!
Popcorn, placki ziemniaczane... Czekam, aż powie, że czekolada to sałatka, bo z kakaowca.
Mam zupełnie nie(?)odpowiedni stosunek do swojego syna. Podczas sesji zdjęciowej do wywiadu w Made in. Warmia & Mazury potomek zdołał doprowadzić mnie do białej gorączki, szewskiej pasji i dominującej myśli, że urwę mu lewe jajko. Natomiast pani fotograf... była nim zachwycona, topniała w przyklęku, bo czaruś, bo spojrzenie, bo... Znam kogoś takiego pokolenie wyżej... Nie opuszcza mnie pytanie, co te baby w nich widzą? A może to tylko moje zaburzenia płciowości, względnie uczulenie na określone sekwencje? A tak naprawdę to ot trochę autopromocji, bo już pod koniec czerwca będzie o nas medialnie.
9 czerwca
Standardowy sposób komunikacji - za siedmioma górami, za siedmioma lasami....
- Młodeee! Kupa jest? Wytłumacz Ty mi, dlaczego sobie odciskasz deskę klozetową na tyłku? Dzień się kończy, trzeba spać! Z biglem!
- Czekam! Nie umiem szybko wycierać! Chodź! Bo jakbyś Ty... - znaczące zawieszenie głosu.
- W życiu. - zlitowałam się nad sąsiadami przez otwarte okna nachalnie wtłoczonymi w pogwarki o ekskrementach i przespacerowałam się do ubikacji.
- Oj mamo, nooo. Proszę. Szybciej będzie.
- Pod prysznic idziesz. Wymyjesz.
Mało się nie zadławił.
- Taką z kupą myć?
- Nie inaczej. Dobra, dawaj. Wycieraj.
- Poczułbym się jak król... Królów podcierają. - tęsknie.
- Czy Ty myślisz, że jakiś król dałby się podcierać?!
- Mógłby. Gdyby tylko chciał.
Spojrzenie posłałam ganiące bzdurność w duchu jednak panicznie trzymając się myśli, że królom zadki podcierają tylko w niskim dzieciństwie i wysokiej starości. Walor edukacyjny musi być zgody z prawdą. Upiorne dziecię blagę zdemaskuje dłubiąc w zębach (czyli z lekkością i mimochodem).
1 czerwca
1 czerwca, warsztaty z robotyki.
- Rozpoczynamy zawody. Oto zasady - każda osoba z grupy (...) -[niemal dwuminutowa perora] - (...) Wszyscy zrozumieli?
Kilkunastoosobowa grupa zerka po rodzicach/leniwie lustruje ściany/ściska potliwie zbudowane bączki/ocenia stan obuwia zebranych.
- Ja nie do końca rozumiem. Jeszcze raz proszę - nie musiałam podnosić głowy, wy też wiecie...
- Dooobrzzzee - przeciągnął głoski instruktor wzdychając nieznacznie - prościej zatem. Podchodzi cała grupa i jedna osoba (...). Teraz już jasne? Zaczynamy?
- Musi pan jeszcze poczekać z tymi zawodami, bo idę siku. - Nie inaczej....
Ostatecznie był jedynym dzieckiem, do którego instruktor mówił po imieniu. Keine Grenzen.
27 maja
Rozmowy obiadowe:
- Co to jest abominacja? Dlaczego nałożyłaś mi tyle sałaty? Po co te warzywa?
- Obrzydzenie. Musisz jeść i to nie tylko do kanapek z bólem. Jutro pizza z warzywami.
- Ej, a popcorn? Z kukurydzy jest. To warzywo!
Popcorn, placki ziemniaczane... Czekam, aż powie, że czekolada to sałatka, bo z kakaowca.