07 października 2014

Może morze



5 października

Gdzieś za Gdańskiem.
- Patrzaj, paralotnia! Młody, no!
- Mamo, jeśli kiedyś uznam, że chcę polatać na paralotni - wybij mi to, proszę z głowy.

...

3 października

- Jedziemy zatem nad morze.
- Nie.
- Ale... Jak nie? Przecież...
[litania argumentów]
- Nie - kręci przecząco głową.
- Rozumiem, ze nie chcesz, jednak... [litania argumentów podejście drugie, argumenty zostały podrasowane, lista poszerzone, zwoje puchną z wysiłku]
- Mamo. Powiedziałem i chciałbym, żebyś przyjęła do wiadomości moją decyzję, i wzięła pod uwagę moje zdanie.

O tym, ze należy oddychać przypomniałam sobie w odpowiednim momencie.

1 października

- O Jesu, jesu noo...
Łypnął dzieć okiem.
- Taaaak? - zainteresował się uprzejmie.
- Dlaczego Was w szkole interesuje los człowieczej dupy i dlaczegoż u diabła on ma je dwie, do tego jeszcze czasownikowo pojedynczo?
- Oszalałaś?
- wykrztusił dławiąc się ze śmiechu.
- Noż czytam przecież: "Co robić, kiedy zagrożone jest rzycie człowieka?". Sam tak napisałeś w zeszycie i nie uwierzę, że z taką krwią w żyłach to "rz" jest wynikiem błędu ortograficznego! Babola takiego popełniłeś?! No, Boga się bój!
- Pokaż.... A co?
- włączył proces przetwarzania - to jest przez samo?
- Idę się gdzieś zadławić...


29 września

A wieczorem sprzed telewizora dobiega:
- Jes, bierz ją tygrysie!

Nie sprawdzałam adresata. Im mniej wiem, tym dalej mam np. do zawału.