12 stycznia 2015

Nastoletni zmutowany



Wczorajszego wieczora dziecko sobie przypomniało świtkiem przed południe, że jeszcze jedna praca domowa. Po dniu pełnym atrakcji z orkanem Feliksem, przebijaniem szyb przednich w dziadkowych autach i malowaniem farbą zwarzoną drzwi awaryjnych nocna pora z klejeniem obrazka widziała mi się słabo. Wzdechłam, poinstruowałam, co i w jakiej kolejności i zostawiłam, niech robi. Słyszę:
- Cóż, takie to życie jest. Pełne niepowodzeń... - nim zdołałam w proteście odpowiedzieć, padło - I pełne zwycięstw.
Nie da się ukryć - misz-masz.

Popołudniową porą ze szkoły wychodząc, w drzwiach przez młodę dziewczę przepuszczeni:
- Dzięki maleńka.
- ?
- No, no. Wydawało mi się, że to mała dziewczyna była, czyli dobrze powiedziałem.

A już nad lekcjami się matce na wyznania zebrało. Nie przeanalizowała.
- Czujesz się kochany? ["Salę samobójców" obejrzałam...]
- Przez laseczki to nie bardzo, chociaż kilka się do mnie uśmiecha.

... Rozważam mechaniczne czyszczenie genów... zaraz po obszernym wykładzie na temat seksistowskiego podejścia do kobiet ujawniającym się w używanym słownictwie ergo językowy obraz świata.

Tegoroczny bal przebierańców pod znakiem żółwi ninja. Kiedyż tym nieletnim przechodzą te upiorne pomysły odnośnie strojów? Piankowe nunczako i poduchowa skorupa wyżęły moją kreatywność do cna.