18 lutego 2014

X Muza z książką



Dzieć czerpie rozwojowe wzorce z różnych miejsc. Częściej z ekranu niż tekstu, a pewnie i nie raz z bogatego słownika Matki Polki nie skąpiącej mu dziwacznych słowotworów i archaizmów. W każdym razie miksuje to wszystko i wtłacza w zakres swojego doświadczenia i umiejętności, o wiedzy nie zapominając.

29 stycznia
- OOOOooo, ZOSTAW! To z Minionków!
- Oj, a co Ty.... Ty.... tańczysz?
- ostrożnie.
- Aha. Super jest! Chodź, spróbuj. Trochę bierzesz z telewizji, a trochę dokładasz z samej siebie i jedziesz! No i jak mi idzie?
- Świetnie młody, świetnie.
- Tobie też nie najgorzej
- podsumował matkę - królową parkietów (ach ten narcyzm, nieuleczalny)
- Ależ dziękuję.
- To co? Dajemy?
- Dajemy. Kręcimy pupami. Dziewczyny lubią kręcących.
- Lubią? To kręcimy. Ty, mamo, ten taniec to fajna sprawa jest.

Bezsprzecznie...

3 lutego
- Mamo, pamiętasz co powiedział Gandalf?
- Gandalf był raczej gadatliwy, sporo mówił. A które dokładnie?
- Że to dobrych uczynków zło nienawidzi najbardziej.
- Pamiętam.
- Postaram się pomagać Ci więcej.


Moralność bez religii.

16 lutego
- Mogę pograć?
- Jasne, zaraz po tym, jak poczytasz.
- Mogę wybrać książeczkę?
- A jak myślisz?
- Mogę. To niech będzie... ta.
- Zgoda.
- I ile mam przeczytać?
- A co proponujesz?
- Pięć wierszyków.
- Niech będzie.
- A pięć wierszyków kończy się... tutaj... chyba umrę...
- z rezygnacją.
Dwa wierszyki później.
- Mamo, Jezu, to jakiś paraliż jest!
- Paranoja
- uściśliła usłużnie matka zupełnie nieprzejęta.

Dwa dni później słysząc, jak niemal płynnie czyta potomek i chwaląc czytanie słowami:
- A widzisz, czytanie wierszyków się przydało. - wspomniana wielokroć matka usłyszała:
- Nie zapominaj, że to ja wymyśliłem akurat wierszyki.
Akurat wierszyki wymyślił on...